wtorek, 1 kwietnia 2014

79. Ola – październik 2010



W środę Patrick jechał ze mną rano pociągiem i pożegnaliśmy się na stacji. Było mi szalenie smutno, bo niby parę godzin niepewności, ale oczywiście czarno widziałam możliwość prędkiego spotkania. Potem napisał, że lot mu się trochę opóźnił i zdążył tylko zostawić torbę w domu i jechać na spotkanie. Życzyłam powodzenia w rodzinnej naradzie i czekałam na wieści. W między czasie zadzwonił do mnie Michał z pytaniem czy jedziemy w weekend na wycieczkę motorem. Odruchowo się zgodziłam, ale po zastanowieniu stwierdziłam, że muszę spytać Patricka o zdanie. Namówiłam kuzyna i mieliśmy jechać tą samą paczką co do Krakowa tylko tym razem na Mazury do Mikołajek. Paddy napisał smsa, że ustalili dużo rzeczy i że opowie mi wieczorem na Skype. Wiedziałam, że Patrick lubi robić mi niespodzianki, ale mocno się zdziwiłam, kiedy po powrocie do domu znalazłam na biurku płytę „In Exile” z dedykacją „Dla dziewczyny o najpiękniejszym uśmiechu pod słońcem. Mojej dziewczyny!” Od razu włączyłam i słuchałam parę razy zanim wieczorem połączyliśmy się na Skype. Na wstępie mu podziękowałam i zapowiedziałam, że nauczę się wszystkich tekstów. Rozmawialiśmy długo, opowiadał mi o najbliższych planach. Próby mieli mieć od początku listopada ciągle poza koncertami Jima, Kathy i zawodów Joey’a. Więc nie będzie zbyt dostępny w listopadzie, co niestety mnie nie ucieszyło. Pytał czy mogę przyjechać na ten długi weekend co mówiłam w listopadzie, to powiedziałam że się postaram i raczej dam radę. Gdy zrobił swój szelmowski uśmiech, wiedziałam, że ma dobrą wiadomość.

O: „No mów, bo widzę, że nie możesz wytrzymać.”
P: „No nic nie da się przed Tobą ukryć.”
O: „Nic, niestety, nawijaj, bo jestem ciekawa.”
P: „Czy nadal mogę się u Ciebie zatrzymywać.”
O: „Co za głupie pytanie. Kiedy?”
P: „W piątek.”
O: „Wow, będziesz już za półtora tygodnia?”
P: „Nie kochanie. Będę pojutrze.”

Ucieszyłam się, ale przez to zupełnie zapomniałam o wycieczce motorowej. Dopiero jak się rozłączyliśmy, to sobie o tym przypomniałam, ale zamiast dzwonić z powrotem do Patricka, to zadzwoniłam do Michała i uknuliśmy razem spisek. Michał załatwił kask, wziął swoje stare ciuchy, namówił jeszcze jednego kolegę i Paddy miał jechać z nami i miała to być duża niespodzianka. On ciągle robił mi, to tym razem ja chciałam zrobić jemu. W piątek miałam szybko wracać do domu i mieliśmy być gotowi na 18:00 na wyjazd. Przyszykowałam rzeczy do zabrania chowając je przed Paddym, bo on już tam był, lądował około 14.

Gdy weszłam do domu, Paddy siedział przed komputerem i coś gorliwie tłumaczył po niemiecku. Tak to przynajmniej brzmiało. Zobaczył mnie, uśmiechnął się, ja poszłam dopakować po cichu rzeczy. Skończył rozmawiać, przywitał się ze mną i z nerwów włączyłam ekspres, żeby zająć ręce. Dzwonił Michał i mówił, że będą wcześniej z kolegą i się wpraszają na kawę. Spoglądałam tylko co chwilę na zegarek, jakoś tak słabo słuchałam opowieści Patricka. Zauważył to, a ja nadal robiłam kawę wpatrzona w ekspres.

P: „Ola!”
O: „Tak?”
P: „Czy Ty mnie w ogóle słuchasz?”
O: „Co? Tak, tak słucham Cię.”
P: „To co ostatnio powiedziałem?”
O: „Że Angelo znowu Ci zawraca gitarę jak jesteś u mnie”- powiedziałam dobitnie, ale Paddy minę miał niepewną.
P: „Tak zgadza się, ale mówiłem to 5 min temu. O co chodzi?”
O: „O nic, o nic. Zamyśliłam się po prostu. Przepraszam.” – starałam się mówić przekonywująco, ale nie bardzo mi uwierzył.
P: „Przecież widzę, że coś się stało. Coś w pracy?”
O: „Nie, nie...”- w tym momencie usłyszałam dźwięk podjeżdżających motocykli- „O! Są!”
P: „Kto?”
O: „Zobaczysz!” - rzuciłam i wyszłam otworzyć drzwi krzycząc jeszcze z przedpokoju - „Zrób proszę jeszcze dwie kawy.”

Wszedł Michał z kolegą, narobili harmidru w przedpokoju i wchodząc do kuchni widziałam minę Patricka. Chłopaki wstawili kufry do środka, podeszłam do Patricka mówiąc:

O: „Niespodzianka. Jedziemy na wycieczkę. Motorami.” – Patricka wmurowało.
P: „Ola, ale ja przecież nic nie mam na motor.”
O: „Nie szkodzi, wszystko załatwione.”
P: „Szalona!”

Michał uśmiechnął się przyjaźnie i powiedział, że ciuchy, buty i kask są, teraz tylko oby ochota i humor były.

P: „Dzięki”- przeczesał ręką włosy- „Jestem w szoku, ale humor na pewno będzie.”
Mc: „No to zbierajcie się, a my wypijemy kawę.”

Zabrałam się za pakowanie, Patrick jak w amoku zaczął mi podawać rzeczy do ułożenia w kufrze. Zrobiłam sobie warkoczyk i zaczęłam się ubierać w swoje ciuchy, a Paddy w pożyczone. Śmiał się jak nie wiem co, że mu zafundowałam wycieczkę i że wygląda jak terminator. Michał wyższy, więc Patrick naprawdę wyglądał śmiesznie. W końcu zapakowaliśmy się na motory. Usiadłam za Michałem, Patrick za kolegą i ruszyliśmy. Co chwilę patrzyłam na Patricka, odwracałam się i kręciłam, aż Michał powiedział, że mu przeszkadzam. My mieliśmy prościej, bo mogliśmy sobie rozmawiać, a oni nie mieli takiego sprzętu. Po 30 km spotkaliśmy się jeszcze z trzema motorami, przedstawiłam Patricka reszcie. Po krótkiej rozmowie ruszyliśmy przed siebie. Często Michał jechał równolegle z kolegą i uśmiechaliśmy się z Patrickiem do siebie w kaskach. Jednak to Michał cały konwój prowadził. I jak wyjechaliśmy już na szybką trasę, to pochylił się, ja zrobiłam to samo i wyrwaliśmy z kopyta. Akurat Michał miał najszybszy motor, więc reszta została w tyle. Zwolnił i inni dojechali, widziałam lekkie przerażenie u Patricka i gdy tylko motory się zrównały pogroził palcem, na co ja podniosłam kciuka do góry. Na pierwszym postoju zaczęliśmy rozmowę po angielsku.

O: „No i? Jak Ci się podoba?” – po zdjęciu kasku od razu dałam mu buziaka.
P: „Fajnie, naprawdę to jest niezła frajda, ale strasznie szybko!”
O: „Eeee tam szybko. Jeszcze do 200 km/h nie dociągnęliśmy”
P: „No coś Ty! Bez przesady.”
Mc: „Spokojnie Patrick. Jeżdżę szybko, ale tylko tam, gdzie można. Możesz być o Olę spokojny.”
P: „Dzięki. Postaram się.”- ale powiedział to z nieco podejrzliwą miną.

Dopiero jak dojechaliśmy do kwatery powiedział:

P: „O, to że Michał jeździ szybko, to się nie boję, ale o to, że mi Ciebie zabierze, to tak.”
O: „Paddy! Oszalałeś? Skąd to Ci na myśl przyszło?”
P: „Oj tak tylko mi się powiedziało. Przecież wiesz, że jestem zazdrosny.”
O: „No wiem, wiem, ale chyba ja powinnam bardziej zwłaszcza jak zaczniesz koncerty”- podszedł do mnie obejmując.
P: „Skończmy już tę rozmowę. W tych ciuchach motorowych wyglądasz bardzo sexy.”
O: „Paddy!”- zrugałam go.
P: „No co? Mogę tak powiedzieć do własnej dziewczyny, nie?”
O: „No w sumie możesz.”

Ogarnęliśmy się bardzo szybko i zasnęliśmy. Na szczęście mieliśmy pokój 2 osobowy. W sobotę chodziliśmy po Mikołajkach, pokazywałam, które miejsca znam z rejsów z dziadkiem. Wszyscy starali się mówić po angielsku, czasem ja tłumaczyłam. Widziałam jednak coś, co niezbyt mi się podobało. Mianowicie zazdrość w oczach Patricka. Oczywiście, kiedy rozmawiałam z Michałem lub kiedy zrobiliśmy sobie zdjęcia razem i staliśmy wtedy koło siebie. Powiedziałam to Patrickowi, a on na to odpowiedział, że i tak się stara, nic nie mówi, więc powinnam to docenić i zrozumieć. W duchu się uśmiechnęłam, w sumie dobre i to, w końcu jest to jakiś postęp. Wieczór spędziliśmy w tawernie przy piwie i szantach, Paddy dziwił się, że kobiety normalnie piją piwo i to w takich ilościach jak mężczyźni. W niedzielę Paddy rano poszedł na mszę, potem poszliśmy sami na spacer, całowaliśmy się znowu za jakimś drzewem, na obiad dołączyliśmy do reszty i wróciliśmy do Warszawy. Padliśmy jak muchy zmęczeni podróżą. Rozstaliśmy się rano w pociągu. Znowu nie wiedzieliśmy, kiedy się spotkamy. Myślałam, że dopiero za dwa tygodnie jak ja polecę do Kolonii. Paddy bardzo dużo czasu spędzał u Angelo, gdzie ustawiali sobie mini studio i salę do prób w piwnicy. Prawie w ogóle nie rozmawialiśmy, pisał też rzadko. Wieczorami był wykończony, ja z kolei spotykałam się z przyjaciółmi, więc albo ja wracałam, gdy on spał albo on wracał, gdy ja już spałam.

2 komentarze:

  1. "Paddy zdziwił się ,że kobiety normalnie piją piwo "hahahaha to zabrzmiało,jakby pochodził z jakiegos kraju arabskiego,albo coś :) Ale ten Paddy grzeczniutki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Grzeczniutki może i tak, ale przy okazji zazdrosny niesamowicie, co fakt, w jego przypadku jest urocze, ale jednak :) No i w sumie dzięki temu widać, że jest człowiekiem, a nie jakimś pluszowym misiem :P

    OdpowiedzUsuń