środa, 9 kwietnia 2014

89. Ola – listopad 2010



Wróciliśmy od Patricii i gdy tylko weszliśmy do mieszkania Patricka od razu przytuliłam się bardzo mocno. Już zaczynałam tęsknić.

P: „Nie martw się kochanie. Rodzinie powiem jutro, mają być wszyscy. Wieczorem opowiem Ci na Skype.”
O: „Dobrze, to trzymam mocno kciuki, a potem będę czekała na relację. I będę bardzo tęsknić.”
P: „Też będę tęsknić. Żałuję, że masz tak szybko samolot. Jeszcze bym Cię chętnie wycałował.”
O: „I tak mieliśmy sporo dni razem.”
P: „Z Tobą, to i tak za mało.” – na tym zdaniu zaczął mnie szaleńczo całować. Chciał doprowadzić do czegoś więcej, bo jego ręce były wszędzie.
P: „Spakowana jesteś?”
O: „Uhm…”
P: „O której samolot.”
O: „O 18.” – oderwał się ode mnie, spojrzał na zegarek, pomyślał i powiedział:
P: „No to mamy jeszcze chwilę.”
O: „Paddy! Chwilę, to znaczy ile?”
Nie odpowiedział tylko szedł tyłem ciągnąc mnie za sobą i jednocześnie rozbierając.
O: „Paddy, zwariowałeś?”
P: „Tak. Na Twoim punkcie jakiś czas temu.”
O: „Ale…” – znowu zamknął mi usta pocałunkiem siadając jednocześnie na sofie i sadzając mnie na kolanach.
Przestałam oponować i poddałam się emocjom i chwili. Zostaliśmy już na tej sofie, a gdy zobaczyłam, że Patrick wyciąga z kieszeni spodni portfel, a z niego zabezpieczenie, to ogarnął mnie pusty śmiech. Zobaczyłam błysk w jego oku i łobuzerski uśmiech.
P: „No co? Trzeba być przygotowanym na wszelkie ewentualności.”
Pokiwałam tylko głową śmiejąc się ciągle, póki znowu nie zatkał mnie pocałunkiem. To było szaleńcze, szybkie i zwariowane. Uśmiechaliśmy się potem do siebie, ale tylko chwilę, bo musieliśmy zbierać się na lotnisko. W samochodzie zapytałam Patricka, o co chodziło Joey’owi z tymi fankami.
P: „Ech… No co mam Ci powiedzieć? Zbłądził chłopina trochę.”
O: „Czekaj, czekaj, czy ja dobrze rozumiem? Sypiał z fankami?”
P: „Zdarzyło mu się parę razy. Mówię Ci, on zupełnie nie był sobą po tym rozwodzie. Jak mnie odwiedzał w zakonie jeszcze, to jakbym miał jeszcze jednego brata.”
O: „Jestem w szoku!”
P: „A wiesz, w jakim ja byłem? Teraz już mi łatwiej o tym mówić, ale jak się wtedy mi zwierzył, to nie dość, że mu zmyłem głowę, to jeszcze gorąco się modliłem, żeby poszedł po rozum do głowy.”
O: „A długo to trwało? Dużo było tych dziewczyn?”
P: „No kilka miesięcy po rozwodzie i kilka dziewczyn, szczegółów nie znam. Rozmawiałem z nim nie raz, ale dopiero się opamiętał, jak poznał Ann.”
O: „No i chyba wczoraj wypaplał, bo Ania nic o tym nie wiedziała.”
P: „Tylko Ty lepiej jej nie mów nic więcej, bo będzie jej przykro czy coś.”
O: „Nie musisz mi mówić. Ale powiem Ci, że bym go o to nie podejrzewała.”
P: „Ja też, ale mówię Ci, że coś mu odbiło. I jeszcze wybrał sobie do tego fanki. Tzn. to bardziej one jego wybrały, a on dał się zbałamucić. No ale wyszedł z powrotem na ludzi.”
O: „Chwała Bogu, ale że nie bał się, że one coś powiedzą.”
P: „Też się temu dziwiłem i dziwię nadal.”

Zszokowana byłam zachowaniem Joey’a, ale nie znałam go na tyle, by oceniać. Widocznie nie myślał racjonalnie. Nie zamierzałam poruszać tego tematu przy Ani, chyba, że ona zrobi to pierwsza.

5 komentarzy:

  1. Joey playboy? Pewnie będą z tego jakieś kłopoty. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha to ja wymyśliłam? Co mi do głowy przyszło....

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe pomysł dobry/ dziwny hm, niepotrzebne skreślić

    OdpowiedzUsuń
  4. :) to człowiek autor miał pomysł hehehehe

    OdpowiedzUsuń