Wróciliśmy od Patricii i gdy tylko
weszliśmy do mieszkania Patricka od razu przytuliłam się bardzo mocno. Już
zaczynałam tęsknić.
P: „Nie martw się kochanie. Rodzinie
powiem jutro, mają być wszyscy. Wieczorem opowiem Ci na Skype.”
O: „Dobrze, to trzymam mocno kciuki, a
potem będę czekała na relację. I będę bardzo tęsknić.”
P: „Też będę tęsknić. Żałuję, że masz
tak szybko samolot. Jeszcze bym Cię chętnie wycałował.”
O: „I tak mieliśmy sporo dni razem.”
P: „Z Tobą, to i tak za mało.” – na
tym zdaniu zaczął mnie szaleńczo całować. Chciał doprowadzić do czegoś więcej,
bo jego ręce były wszędzie.
P: „Spakowana jesteś?”
O: „Uhm…”
P: „O której samolot.”
O: „O 18.” – oderwał się ode mnie,
spojrzał na zegarek, pomyślał i powiedział:
P: „No to mamy jeszcze chwilę.”
O: „Paddy! Chwilę, to znaczy ile?”
Nie odpowiedział tylko szedł tyłem
ciągnąc mnie za sobą i jednocześnie rozbierając.
O: „Paddy, zwariowałeś?”
P: „Tak. Na Twoim punkcie jakiś czas
temu.”
O: „Ale…” – znowu zamknął mi usta
pocałunkiem siadając jednocześnie na sofie i sadzając mnie na kolanach.
Przestałam oponować i poddałam się
emocjom i chwili. Zostaliśmy już na tej sofie, a gdy zobaczyłam, że Patrick
wyciąga z kieszeni spodni portfel, a z niego zabezpieczenie, to ogarnął mnie
pusty śmiech. Zobaczyłam błysk w jego oku i łobuzerski uśmiech.
P: „No co? Trzeba być przygotowanym na
wszelkie ewentualności.”
Pokiwałam tylko głową śmiejąc się
ciągle, póki znowu nie zatkał mnie pocałunkiem. To było szaleńcze, szybkie i
zwariowane. Uśmiechaliśmy się potem do siebie, ale tylko chwilę, bo musieliśmy
zbierać się na lotnisko. W samochodzie zapytałam Patricka, o co chodziło Joey’owi
z tymi fankami.
P: „Ech… No co mam Ci powiedzieć?
Zbłądził chłopina trochę.”
O: „Czekaj, czekaj, czy ja dobrze
rozumiem? Sypiał z fankami?”
P: „Zdarzyło mu się parę razy. Mówię
Ci, on zupełnie nie był sobą po tym rozwodzie. Jak mnie odwiedzał w zakonie
jeszcze, to jakbym miał jeszcze jednego brata.”
O: „Jestem w szoku!”
P: „A wiesz, w jakim ja byłem? Teraz
już mi łatwiej o tym mówić, ale jak się wtedy mi zwierzył, to nie dość, że mu
zmyłem głowę, to jeszcze gorąco się modliłem, żeby poszedł po rozum do głowy.”
O: „A długo to trwało? Dużo było tych
dziewczyn?”
P: „No kilka miesięcy po rozwodzie i
kilka dziewczyn, szczegółów nie znam. Rozmawiałem z nim nie raz, ale dopiero
się opamiętał, jak poznał Ann.”
O: „No i chyba wczoraj wypaplał, bo
Ania nic o tym nie wiedziała.”
P: „Tylko Ty lepiej jej nie mów nic
więcej, bo będzie jej przykro czy coś.”
O: „Nie musisz mi mówić. Ale powiem
Ci, że bym go o to nie podejrzewała.”
P: „Ja też, ale mówię Ci, że coś mu
odbiło. I jeszcze wybrał sobie do tego fanki. Tzn. to bardziej one jego
wybrały, a on dał się zbałamucić. No ale wyszedł z powrotem na ludzi.”
O: „Chwała Bogu, ale że nie bał się,
że one coś powiedzą.”
P: „Też się temu dziwiłem i dziwię
nadal.”
Zszokowana byłam zachowaniem Joey’a,
ale nie znałam go na tyle, by oceniać. Widocznie nie myślał racjonalnie. Nie
zamierzałam poruszać tego tematu przy Ani, chyba, że ona zrobi to pierwsza.
Joey playboy? Pewnie będą z tego jakieś kłopoty. :-)
OdpowiedzUsuńzobaczymy :)
UsuńHaha to ja wymyśliłam? Co mi do głowy przyszło....
OdpowiedzUsuńHehe pomysł dobry/ dziwny hm, niepotrzebne skreślić
OdpowiedzUsuń:) to człowiek autor miał pomysł hehehehe
OdpowiedzUsuń