Joey opowiedział mi, że Tanja
dowiedziała się od Leona, że jak był u taty, to tam była Ann i
wtedy do Josepha zadzwoniła.
J: „Halo.”
T: „Cześć. To ja.”
J: „Jeszcze poznaję. Coś się
stało?”
T: „Ty mi to powiedz! Leon od
powrotu od Ciebie mówi ciągle o jakiejś Ann. Kto to jest?”
J: „ A czy ja Cię wypytuję o Twoje
prywatne sprawy?”
T: „Ale ona była z moim dzieckiem!”
J: „Tak, była, a z moimi dziećmi
na co dzień jest Stive. Czy ja dzwonię do Ciebie i robię Ci o to
awantury?”
T: „Ale ja sobie nie życzę...”
J: „Ale w tej sprawie nie masz nic
do powiedzenia.”
Przez chwilę nic nie powiedziała.
Joseph usłyszał w słuchawce głos Stiva, który pytał, o co
chodzi, więc Tanja mu wyjaśniła. Na co powiedział, że Joey ma
rację. Ona się trochę wnerwiła i odpowiedziała, że miał się
nie wtrącać. Joseph nie wiedział czy się rozłączyć, czy
słuchać. Nagle usłyszał Stiva w słuchawce.
S: „Dzień dobry. Joey posłuchaj,
fakt miałem się nie wtrącać, ale chyba muszę. Jak Leon wraca od
Ciebie, jest spokojniejszy. Chcę, żebyś o tym wiedział.”
T: „Nie masz prawa!!!”
S: „Może nie, ale Joey ma prawo
wiedzieć, to również jego dzieci, nie tylko Twoje.”
J: „To fakt, powinienem wiedzieć.
Chcę je brać częściej i mam do tego prawo. Więcej nie będę się
upominał i prosił. Rozumiesz?!”
T: „Ty mi grozisz?”
J: „Nie. Ja Cię informuję. Nie
będę się więcej biernie przyglądał. Dzieci mnie potrzebują i
Ty o tym wiesz.”
T: „I co z tego?”
J: „To, że mnie wykreśliłaś ze
swego życia, to już nieważne, nic do tego nie mam co sobie robisz
i jak żyjesz, ale dzieci mamy wspólne i tego nie zmienisz. Chcę
się dogadać dla ich dobra. Zastanów się, jak to rozwiązać, jak
to widzisz. Nie chcę się kłócić, nie chcę, żebyś mnie więcej
pytała o moje prywatne sprawy, bo ja nie wypytuję o Twoje. Ok?”
T: „Zaskoczyłeś mnie...”
J: „Może powiem to trochę
okrutnie, ale Ty nie byłaś miła. Skończyły się czasy, kiedy
mogłaś mnie wodzić za nos, oszukiwać i mówić mi, co mam robić.
Każdy ma swoje życie, ale teraz nie myśl o sobie, tylko o
dzieciakach. Możesz to zrobić?”
T: „Tak. Zastanowię się i dam Ci
odpowiedź.”
J: „Dobrze, a teraz już kończę.
Do widzenia.”
S: „Do widzenia.”
Joseph się rozłączył i dopiero
teraz zrozumiał, że w końcu jest jakieś światło w tunelu. Czuł,
że musi walczyć o swoje dzieci.
Był taki uradowany, że zadzwonił
do mnie, aby mnie poinformować.
A: „Hej. Słucham Cię.”
J: „Kochanie wiesz co? Rozmawiałem
z Tanją i chyba w końcu się dogadaliśmy jeśli chodzi o dzieci. Leon o Tobie mówił
i zadzwoniła z awanturą. Wyobraź sobie, że ten Stive się wtrącił
i stanął za mną. Powiedział, że Leon jak wraca ode mnie jest
spokojniejszy. A ja wymusiłem na niej, żeby jeszcze raz się
zastanowiła, bo chcę widywać dzieci i brać je do siebie.”
A: „Cieszę się ze względu na
Ciebie, że się udało.”
J: „Wiesz jak mi ulżyło? Aż czuję
się jakoś lekko.”
A: „Właśnie słyszę po głosie.
Wiesz, co do mnie powiedziałeś?”
J: „Co powiedziałem? Kiedy?”
A: „Haha, no to chyba powiedziałeś
to nieświadomie.”
J: „A! Wiem co. Powiedziałem to
całkiem świadomie. Kochanie. Ty też tak do mnie mówiłaś. Nie
podoba Ci się?”
A: „Bardzo mi się podoba.”
J: „Mi też, ale musiało trochę
czasu upłynąć. Teraz jestem trochę pewniejszy siebie, Ciebie,
nas.”
A: „Ojej, to bardzo się cieszę,
pięknie to powiedziałeś. Wiem, że dla Ciebie to wszystko było
trudne, ale będzie coraz lepiej.”
J: „Mam nadzieję. Cieszę się, że
jesteś. Jesteś światłem dla mnie.”
A: „Bo się popłaczę… ale ja też
się cieszę, że Ty jesteś.”
J: „To super. Chyba czas zmienić
temat, co? Ola do Ciebie napisała?”
A: „Tak, ale chyba obydwie się
jeszcze siebie wstydzimy, bo tak zdawkowo sobie piszemy.”
J: „Dopiero się poznałyście, więc
czego się spodziewasz?”
A: „No wiem. Powiem Ci, że ją
polubiłam i widzę, że oni są razem szczęśliwi.”
J: „Też to zauważyłem, bo Paddy
ciągle o niej mówi i myśli kiedy znowu polecieć do Warszawy. Mam
nadzieję, że ostatnio trochę nie za bardzo się wtrącałem, co?”
A: „Trochę, ale źle chyba nie
wyszło.”
J: „Mam nadzieję. Tęsknię za
Tobą. Denerwuje mnie to ciągłe rozstawanie, wolałbym być
bliżej.”
A: „No co mam Ci powiedzieć? Jest
to męczące, także dla mnie, ale na razie trudno to zmienić.”
J: „Zawsze jest jakieś wyjście.”
A: „Może.”
J: „Mam dla Ciebie trzy wiadomości.
Dwie dobre i złą. Która pierwsza?”
A: „Zacznij od złej.”
J: „Ok. Zła jest taka, że nie
spędzimy razem Świąt, bo będę wtedy z dziećmi.”
A: „Tak myślałam. Nie dziwię Ci
się, ale szkoda. A ta dobra nowina?”
J: „Przyjadę na cztery dni do
Ciebie od 18 grudnia do 22. Co Ty na to?”
A: „Wow!!! Strasznie się cieszę i
będziesz u mnie w swoje urodziny. Super i będzie prezent.”
J: „A co? Zapakujesz się jakoś
ładnie? Może być nawet kokardka czy koronka. Ale ja serio mówię.”
A: „Oczywiście, że się zapakuję,
ale prezenty się odpakowuje.”
J: „Odpakuję go z największą
przyjemnością. Nie!!! Przez Ciebie będę teraz tylko o tym
myślał…”
A: „No przykro mi, sam zacząłeś
temat.”
J: „Wiem i już nie kontynuujmy, bo
będę musiał przylecieć pierwszym lepszym samolotem.”
A: „A kiedy się zobaczymy? Bo już
tęsknię za Tobą.”
J: „Ja też tęsknię, ale może
zobaczymy się w listopadzie. Ale to dam znać.”
A: „Ok. A druga wiadomość?”
J: „Oj, zapomniałem, haha. Już
wiem, chcę spędzić z Tobą Sylwestra, ale nie wiem gdzie. Coś się
wymyśli.”
A: „Ok. Bardzo chętnie. A teraz
uważaj na siebie kochanie, dobrze?”
J: „Będę. Ty też uważaj. Papa.”
A: „Papa.”