niedziela, 23 marca 2014

65. Ania – październik 2010



Obudziliśmy się około 13. Stwierdziliśmy, że idziemy do Paddy’ego dopiero wieczorem, więc nie spieszyło nam się. Zrobiliśmy wspólnie obiad, a potem sałatkę, którą mieliśmy wziąć do Paddy’ego. Byłam trochę zdenerwowana, że dziś poznam jego brata, a Joey miał dobry humor i żartował sobie ze mnie. Widziałam, że coś ukrywa, ale nie wiedziałam co. Jak go zapytałam, to się śmiał. Po kąpieli i makijażu przystąpiłam do wyboru ubrania i tu był problem, bo nie wiedziałam, co wybrać. Joey miał fajną zabawę, ale pomógł mi. Śmiał się i powiedział, że nie jedziemy na egzamin, tylko do jego brata. Podjechaliśmy pod blok, w którym mieszkał Paddy. Pojechaliśmy windą na górę. Joseph zadzwonił do drzwi i otworzył Paddy. Spojrzałam na niego, a potem na Joeya. Obydwaj mieli takie same miny, jakby coś przeskrobali. Zauważyłam ruch za plecami Paddy’ego i zobaczyłam, że stoi tam jakaś osoba. Pomyślałam sobie, że to niemożliwe, żeby to była Ola. Przecież Joey by mi powiedział. Weszliśmy do środka, popatrzyłam na panów, którzy wyglądali tak jakby próbowali się nie roześmiać. Popatrzyłam na tę dziewczynę i wiedziałam, że to Ola, ona też wyglądała na zszokowaną i zdziwioną. „No nie” – pomyślałam – „ktoś tu uknuł spisek”. Uśmiechnęłam się do niej. Zauważyłam, że ona również nic nie wiedziała. Oj panowie, panowie.

4 komentarze: