poniedziałek, 24 marca 2014

67. Narrator – październik 2010



Parę piw później dziewczyny zaczęły rozmawiać po polsku, faceci po hiszpańsku i nikt się nie skarżył na zmianę języków.
O: „Też tak czasem masz, że zupełnie nie wiesz, jak coś po angielsku powiedzieć i wychodzą Ci śmieszne rzeczy?"
A: „Bardzo często tak jest, może teraz już mniej, ale na początku było ciężko."
O: „W Hiszpanii tak miałam, a ten zamiast mi pomagać, to śmiał się ze mnie jak dziecko. A tak odnośnie Hiszpanii, to naprawdę, dziękuję Ci bardzo, że tam byłaś i skojarzyłaś fakty. Byłam uparta jak jasny gwint i  gdyby nie Ty, to nie wiem, jak on by mnie znalazł."
A: „Naprawdę nie ma za co dziękować, polecam się na przyszłość."
O: „Oj, mam nadzieję, że nie będzie już potrzeby na przyszłość i takiej sytuacji, ale w razie co dziękuję. No i teraz ja jestem Twoją dłużniczką, więc w razie czego wal śmiało."
A: „No mam nadzieje, że żadna z nas nie będzie potrzebowała pomocy. A zmieniając temat, byłaś tu już u Paddy’ego?"
O: „Nie, to mój pierwszy raz tutaj. Ale wiesz, miasta nie widziałam, bo Patrick nie chce się pokazywać publicznie póki nie powie rodzinie o mnie, bo pewnie wiesz, że jeszcze nic nie wiedzą."
A: „Wiem, że nie wiedzą, może to i dobrze. Ja poznałam ich siostry bardzo są sympatyczne, ale za to Jim, ach, Joey'a bardzo to irytuje."
O: „Paddy coś wspominał o Jimie, że specyficznie się zachowuje, ale że trzeba mu dać czas. No i wspomniał, że przypiął się Joey'a. Przykre to."
A: „No przykre, kiedyś Joe i Jim byli przyjaciółmi, a teraz nie potrafią się dogadać."
O: „Mam nadzieję, że Jimmy będzie się normalnie zachowywał, bo powiem Ci, mam obawy przed poznaniem akurat jego osoby."
A: „No z tego co Joseph mi mówił, to Jim twierdzi, że on się martwi. Tylko dziękuję za taką formę martwienia się."

Właśnie podeszli panowie z kolejnym piwem w ręce.
J: „A o czym rozmawiacie?"
A: „A o Tobie."
O: „I o Tobie." - powiedziała Ola wskazując na Patricka.
P: „Mówiłem, że tak będzie bracie, mówiłem."
A: „Bardzo dobrze! Wy też rozmawiacie na bank o nas, a my nic nie rozumiemy. Jesteśmy kwita!"

Roześmiali się wszyscy i przy kolejnym piwie zaczęli opowiadać sobie historie jak się poznali, jak potem spotykali, trochę o dzieciństwie, o plątającym się języku Josepha przez telefon - Paddy się zdziwił, że wtedy już Joe dzwonił do Ani, a przecież był na tym spotkaniu i nic nie skojarzył, o gitarze na wycieczce w Hiszpanii i wielu innych. Nie raz popłakali się ze śmiechu. Tak dobrze się razem bawili, że zrobiło się późno. Wszyscy dość dużo wypili, a Joey’owi język się plątał. Ann powiedziała do Joey'a:

A: „Joey musimy iść, późno już."
J: „Ale mi się nie chce iść, jestem pijany."
A: „No co Ty? Nie możemy przeszkadzać."
J: „Ale ja nigdzie kochanie nie idę." - I zwracając się do Patricka powiedział – „Paddy, dasz nam jakiś koc i się prześpimy na kanapie, dobra? Nie czuję się na siłach, żeby wracać do domu."
P: „Yyyyy, nooooo, tak, pewnie."
J: „To dziękuje, bo chyba zbyt się upiłem. Haha, ale jestem zabawny hehe."
A: „Ty rzeczywiście zbyt dużo wypiłeś, jakoś Ci się język plącze"
J: „Tak, ale mam dobry humor, hahaha."

Ann sceptycznie popatrzyła na Josepha, ale ani Paddy, ani Ola tego nie zauważyli, bo patrzyli na siebie.

5 komentarzy:

  1. No Joey i ten jego plączący się język :P Podoba mi się, znaczy nie, że wcięty Joey, ale taka fajna przyjacielska atmosfera w tym rozdziale. Tak więc, "Ale ja nigdzie kochanie nie idę" z tego bloga i czekam na ciąg dalszy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Joeyowi znowu plącze się język, a jak pisała już Ola, okaże się jutro dlaczego :)
      fajnie, ze Ci się podoba, więc nie idź z tego bloga :) i zapraszamy jutro :)

      Usuń
  2. no to kanapa zajęta, co teraz? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Olę i Paddyego czeka noc w jednym łóżku ciekawe co z tego wyniknie. Joey i Ann mają wspólny pierwszy raz za sobą, więc ich to nie przeraża.
    Szybko czytam kolejną część.

    OdpowiedzUsuń