niedziela, 16 marca 2014

58. Narrator – wrzesień 2010

J: „Po to ma się starszego brata. Nie ma za co. A u mnie eee...było blisko, ale Ann nie chciała jeszcze...a szkoda…”
P: „A mnie to namawiasz, hehe! Oj, Joey, Joey..."
J: „Ale ja Cię nie namawiam, ja tylko mówię żebyś się nie bał. Powiem Ci tylko, że głupio się zachowałem jak powiedziała nie...”
P: „No chyba się nie obruszyłeś, co? Bo jak Cię znam, to bardzo możliwe."
J: „No niestety tak. Wyszedłem z pokoju na balkon, potem tylko burkałem jak coś mówiła do mnie. Było mi głupio, że tak się uniosłem, ale Ann się nie gniewała. Rozumiała mnie.”
P: "Ulala! No to żeś walnął focha. A ona chyba ma niesamowitą cierpliwość do Ciebie. A kiedy teraz się widzicie? Lecisz jakoś do niej? Ja w piątek lecę."
J: „O, to może w piątek sobie poużywasz."
P: „No oszalałeś! Mówiłem Ci, że jeszcze nie teraz."
J: „No dobra, dobra, spoko..." - Joey kontynuował wypowiedź- „Brakuje mi jej. Nie wiem kiedy się zobaczymy, chciałbym z nią spędzić trochę czas, ale nie wiem kiedy i nie wiem gdzie.”
P: „A nie możecie gdzieś wyjechać razem? Na jakieś wakacje? Dobrze by Ci to zrobiło, byś się odciął od problemów Tanji i pobył trochę sam na sam z Ann. Mi ten tydzień w Warszawie naprawdę dużo dał, więc polecam Ci to samo albo wyjazd gdzieś całkiem precz.”
J: „Też myślałem o tym. A telefony, smsy już mi nie wystarczają. Przydałby się taki wyjazd, oj przydał…”
P: „No to co za problem? Pogadaj z nią i jedźcie! Póki jeszcze masz trochę wolnego, bo potem jak się zamkniemy w studio, to wiesz, co to będzie."
J: „Już się boję co to będzie... Dziewczyny chyba nas wtedy nie będą lubić. A może ja jej niespodziankę zrobię? Powiem, że na wakacje, ale nie powiem gdzie, hmm? Dobry pomysł, jak uważasz? Tylko gdzie?”
P: „Zrozumieją. Tylko wtedy one by mogły do nas przyjeżdżać, a my też na pewno się wyrwiemy czasem, to będziemy w jednym terminie latać. A niespodziankę jak najbardziej! Teraz koniec września, to gdzieś, gdzie ciepło, morze... Jakiś Egipt albo Tunezja albo Turcja."
J: „Pewnie, że zrozumieją. A może na Kretę pojedziemy, tam też ciepło. Już się nie mogę doczekać, bo nieważne gdzie, byle spędzić trochę czasu z nią.”
P: „Kreta ok, ale nie licz tam na upały. No stary, naprawdę widzę, że Cię wzięło. To na zdrowie." - powiedział Paddy wyciągając szklankę z piwem w stronę brata – „Za nasze szczęście! Wasze i nasze!"
J: „Za szczęście! Wiesz co, ona jest dla mnie ważna. Tak jak Twoja Ola dla Ciebie. Tylko wiesz, co Ci jeszcze powiem, nie podoba mi się zachowanie niektórych osób w naszej rodzinie. A Ty kiedy chcesz im powiedzieć?”
P: „Wiem, o kim myślisz. Mógłby się trochę opanować, naprawdę. Nie jego sprawa, nie jego życie, a się wtrąca. Nie wiem kiedy. Rozmawialiśmy o tym z Olą i zgodnie twierdzimy, że najpierw chcemy się bardziej poznać. Wiesz, niektórzy się domyślają, ale o tyle mam dobrze, że nikt mnie nie pyta. Przyzwyczaili się chyba do tego, że jak będę chciał, to sam powiem. Wszyscy poza Jimem, bo ten oczywiście pytał mnie, o co chodzi. I Angelo próbował, ale się nie dałem."
J: „Jim wszystko chce wiedzieć, już kilka razy nie fajnie się zachował w stosunku do Ann i było jej przykro. Kathy nas spotkała na lotnisku w Hiszpanii, podeszła, była bardzo miła, jak to Kathy i teraz jak widzi, że rozmawiam przez telefon z Ann, prosi, aby ją pozdrowić. Patricia wypytała mnie co i jak i jak wiesz poznały się już na koncercie w Krakowie. Ale Jimmy mnie denerwuje, nawet z nim nie dyskutuję, bo po co. A Wy faktycznie sami musicie być pewni, żeby cokolwiek komuś powiedzieć, nie spieszcie się.”
P: „Tak właśnie zamierzamy zrobić, nie spieszyć się. I zobaczymy, co wyjdzie w praniu. A reszta coś wie o Was czy tylko ta trójka i ja? Obaj wiemy jaki jest Jimmy bardzo specyficzny. Na mnie też napadł, jak wtedy wybiegłem szukać Oli w hotelu, do Ciebie chyba nawet dzwonił?"
J: „Tak dzwonił, a ja....eee...my właśnie się całowaliśmy i myśląc że to Ty odebrałem mówiąc do Ciebie, że mam coś ciekawszego do roboty i wtedy jak to on niezbyt miły był, a Ann to słyszała. Tylko Kathy, Patricia, Jim i Ty z Olą wiecie o Ann ode mnie, ale pewnie wszyscy wiedzą, ale jakoś mnie to nie interesuje. A Jim trudno, zawsze był moim przyjacielem, a teraz się oddaliliśmy od siebie.”
P: „Tak to w życiu bywa niestety. Teraz tym bardziej nie chcę mu mówić, bo potem i Oli coś nagada. Ona i tak się stresuje tym, co powie rodzina jak ją pozna. Trochę jej mówiłem o Jimmym, jak się zachowuje, to zdziwiła się i stoi za Tobą, hehe!"
J: „Miło mi. Cieszę się, że i Ciebie i mnie spotkało w życiu coś tak fajnego.”
P: „I to obu nam w najmniej oczekiwanym momencie. Jakbyś mi powiedział trzy miesiące temu, że opuszczę zakon z powodu dziewczyny, to bym Cię wyśmiał i w czoło się postukał. "
J: „Hahahaha! To teraz może być tylko lepiej.”
P: „Dokładnie stary, dokładnie. Tak samo u Ciebie."
J: „Chciałbym. Obiecaj mi, że jak kiedyś zrobię znowu coś głupiego, to mi o tym powiesz. Dzięki, że wtedy po rozwodzie mi powiedziałeś parę słów. A jakby coś to możesz mnie nawet wtedy walnąć.”
P: „Masz to jak w banku! A mogę teraz spróbować? Wiesz, dla treningu albo... o! Na zapas!"
J: „Haha! Żebym Ci nie oddał, potrenuj może na siłowni najpierw.”
P: „Oj, nie, nie, od Ciebie, to ja dziękuję, Ty mi krzywdę nawet na żarty możesz zrobić. Silny, wysportowany, hehe! Nie mam czasu na siłownię i tak latam teraz jak kot z pęcherzem."
J: „Nie biję ludzi, szczególnie Ciebie. Może kiedyś jak znajdziesz czas pobiegniesz ze mną? A może Ty za dużo sobie na głowę od razu wziąłeś?”
P: „Może kiedyś pobiegnę, ale w czymś lajtowym. No trochę dużo: mieszkanie, próby teraz, kursowanie do Warszawy. To ostatnie akurat najprzyjemniejsze, ale jestem dość  zabiegany."
J: „Jak będzie coś lajtowego to dam Ci znać, fajnie by było pobiec znowu razem. Ale fakt, ja też mam dużo na głowie i dlatego muszę sobie odpuścić i pojechać na wakacje.
P: „No i tak zrób. Mieszkanie, jak widzisz prawie skończone, więc potem też będę luźniejszy."
J: „No i super. A ja myślę o czymś większym, ale to dopiero plan.”
P: „Wow, jednak myślisz. No to super stary.”
J: „Nie wiem, jeszcze co zrobię, ale nie mogę tak sprawy z dziećmi zostawić. Poza tym chodzi o Leona, jemu tam z Tanją i tym Stivem chyba jest źle, muszę walczyć o niego, przecież to moje dziecko. Pojadę teraz na wakacje, odpocznę, nabiorę dystansu, a potem muszę coś zrobić, wymyślić. Sam rozumiesz... Nigdy bym sobie nie wybaczył jakby mojemu dziecku coś się stało. Tak wszystko źle poszło ze mną i Tanją, ale to nie może się na dzieciach odbić.”
P: „No pewnie, one nie mogą cierpieć. A co do Leona, to naprawdę musisz się sprawie bardziej przyjrzeć, ale najpierw nabierz do tego wszystkiego dystansu. A jak wrócisz z wakacji, to oczywiście służę pomocą. Zawsze możesz na mnie liczyć."
J: „Dziękuję Ci za słowa wsparcia i Ty na mnie też możesz zawsze liczyć.”
P: "Dzięki stary."


Na to uścisnęli się serdecznie i resztę nocy przegadali o zwykłych, mniej poważnych sprawach.

7 komentarzy:

  1. Fajnie mieć takiego brata i sobie pogadać :) Ciekawe jak wszystko się dalej potoczy.Pozdrawiam i czekam na następną część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, jednak nie ma to jak mieć braciszka. Fajna sprawa :) Też jestem ciekawa co dalej. Jak się ułoży ta sprawa z Tanyą też, bo na razie zbyt ciekawie to nie wygląda. Czekam na następny rozdział :) i ślę :*

      Usuń
  2. Uff, cieszę się, że rozmowa facetów jednak jest rozmową facetów, a nie bab :D Hahaha! A dzisiaj zapraszamy na polskie wesele :P

    OdpowiedzUsuń
  3. sobie poużywasz - grr, facety! -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. N. idealnie rozumiesz co miałyśmy na myśli :)
      Brawa dla Ciebie od Nas i podziękowania :)

      Usuń