Nadszedł
dzień spotkania Josepha i Patricka. Było ono organizowane u Patricka, bo ten
chciał pokazać bratu zmiany zaistniałe w jego mieszkaniu, więc zaproponował
spotkanie u siebie. Otworzył drzwi o 18, bo Joey jak zawsze był punktualny.
Widząc w rękach brata skrzynkę piwa zrobił wielkie oczy i powiedział:
P:
„Wow! To chyba nie cała dla nas?”
J:
„No, dla nas.”
P:
„Nie wiem czy damy radę, cześć bracie.”
J:
„Cześć, damy radę!”
P:
„Wreszcie udało nam się spotkać i mamy dużo czasu na pogadanie, a powiem Ci
szczerze, że brakowało mi tego, żeby z kimś na spokojnie pogadać. A że znasz
sprawę, to tym lepiej.”
J:
„No, coś o tym wiem. Ja też muszę z kimś porozmawiać, więc się dobraliśmy.”
P:
„To otwieraj te browce, a ja nakładam jedzenie, bo właśnie gotowe.”
J:
„Oooo, nie spodziewałem się.”
P:
„Jedzenia czy tego, że gotowe?”
J:
„Jedzenia! Myślałem, że zamówimy pizzę.”
P:
„No to udało mi się Ciebie zaskoczyć. Zrobiłem spaghetti. Bo najprostsze.”
J:
„No i super, lubię.”
P:
„Wiem, w końcu nie znamy się od dziś. To co tam, bracie w trawie piszczy?”
J:
„Ech… Nie jest lekko. Z Tanją same kłopoty, Leon płacze nie wiadomo dlaczego,
dobrze, że chociaż z Ann nam się układa.” – przy ostatnim stwierdzeniu
uśmiechnął się, co nie umknęło uwadze Patricka.
P:
„A co ona teraz wyrabia? Dalej do Ciebie dzwoni i zawraca Ci gitarę? Po tym
wszystkim, co odstawiła?”
J:
„A, daj spokój. Ostatnio wymyśliła, że dzieci nie mogą do mnie przyjeżdżać na
weekend, bo nie mają gdzie spać. Chyba muszę pomyśleć o większym mieszkaniu.”
P:
„Joe, bez przesady, przecież ważne, żeby dzieci były z Tobą, a czy w ciasnym
mieszkaniu, to chyba najmniejszy kłopot.”
J:
„Dla niej, to problem.”
P:
„A czy ona przypadkiem specjalnie nie wymyśla tych problemów, aby Ci utrudnić
kontakt z dzieciakami?”
J:
„Niestety, też tak myślę. Może to się skończyć w sądzie.”
P:
„W sądzie? To jest aż tak źle?”
J:
„Gorzej niż źle.”
P:
„No i co zamierzasz? Myślisz, że sprawa większego mieszkania rozwiąże
sytuację?”
J:
„Wiesz, wolałbym się z nią dogadać niż kłócić.”
P:
„Pewnie, w końcu przeżyliście też i miłe chwile razem.”
J:
„Ja przede wszystkim myślę o dzieciach.”
P:
„Racja, to one są tutaj najważniejsze i niewinne błędów rodziców.”
J:
„Ach, szkoda słów.”
P:
„A co z Leonem? Tylko z nim jest problem? Lily i Luke w porządku?”
J:
„Trudno powiedzieć, bo nic nie pokazują po sobie, a Leon cały czas reaguje…
jakoś tak… emocjonalnie.”
P:
„Cały czas płacze i robi awantury Tanji?”
J:
„Z tego, co ona mówi, to tak, ale trudno powiedzieć, bo ostatnio nie chce, abym
z nim nawet rozmawiał.”
P:
„O rany, to naprawdę nie wesoło. Ale przecież nie może Ci zabraniać widywać się
z dzieciakami czy też gadać z nimi. Masz do tego pełne prawo.”
J:
„No mam, ale co z tego?”
P:
„Może właśnie powinieneś porozmawiać z Leonem na osobności, zabrać go gdzieś
samego, bez Lily i Luke’a, może wtedy on sam Ci powie, o co chodzi. To przecież
już duży chłopak.”
J:
„Kurde, no masz rację, dobry pomysł, dzięki bracie.”
P:
„Nie ma sprawy. Po to jestem i po to tu jesteśmy, żeby sobie dopomóc. Chcesz
dokładkę?”
J:
„Chętnie, bardzo mi smakuje. Nie wiem co robić... spróbuję wykorzystać to, co
powiedziałeś o Leonie.”
P:
„Koniecznie musisz z nim pogadać. Może skończmy już te smutne momenty i
przejdźmy do tego przyjemniejszego. Jak Ty w ogóle poznałeś się z Ann?”
J:
„Dawaj drugie piwo, to Ci opowiem.”
Fajna zmiana narracji :-)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńMusiało być inaczej, bo rozmawiają panowie, a nie dziewczyny opowiadają :)
Jeszcze parę dni z panami :) bo oni się dopiero rozkręcają :)
Właśnie, chyba pierwszy raz tak z innej strony :) Ale fajnie, podoba mi się. No i w ogóle wreszcie się bracia spotkali i pogadali tak sobie od serca. Co prawda troszkę mi dziewczyn brakowało, ale w końcu takie rozdziały też są fajne, bo mam szansę za nimi zatęsknić i jeszcze bardziej czekać na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuń:) fajnie, że sie podoba, bo my osobiście uwielbiamy ich rozmowę :)
OdpowiedzUsuńNo to jeszcze za dziewczynami potęsknisz, bo panowie, dopiero wypili po dwa piwa, a maja całą skrzynkę :)
Wierzę w ich umiejętności :P Skoro można na raz wypić całą butelkę, to wiele czasu na zgrzewkę nie potrzeba :P
UsuńOj tak! A skrzynka, to przecież wcale nie tak dużo. Aniu, wypróbujemy ilość % w sobotę :D :D :D Ja dzisiaj po dwóch urodzinowych drinkach, ale trzymam się dobrze :)
UsuńHihihi Ola to jest to te rozmowy panow.... Hihi był ubaw jak to pisalysmy i ten pomysł haha. Przejdzie do historii jak to "ja. A Ty kto?" Hihihi
OdpowiedzUsuńhahaha nadal mnie bawi rozmowa Panów i to jak musiałyśmy "pracować" żeby ta rozmowa babska nie wyszła hahhahahah :)
OdpowiedzUsuńO tym samym pomyślałam.
OdpowiedzUsuń