Tomek:
„Ola, no chodź coś zatańczymy.”
O:
„Nawet mowy nie ma! Mówiłam Ci o tym i powinieneś się z myślą pogodzić.”
Tomek:
„No, ale już wystarczająco długo wytrzymałem. No proszę! Panu Młodemu się nie
odmawia.”
O:
„Pan Młody był uprzedzony wcześniej. Mówiłam Ci, że jemu nie mówiłam?” –
wskazałam oczami na Patricka – „Poza tym, nie mam stroju ani butów.” - Paddy widział,
że Tomek chce coś uzyskać ode mnie, ale nie wiedział, o co chodzi, Asia stała i
nie wtrącała się.
Tomek:
„Ja mam Twój strój i buty, no proszę Cię.” - O mało ich nie oplułam colą! Tomek
wziął mnie za rękę i ciągnął do góry, a ja siedziałam, zapierałam się, a ten i
tak ciągnął, żebym wstała.
O:
„Jeju, Tomek, ale mówiłam Ci, że Patrick o niczym nie wie.” – na to Paddy
zdziwioną minę zrobił.
Tomek:
„No to tym lepiej, zaskoczysz go pozytywnie. Zgódź się, chodź! Wiesz, że
chciałem zatańczyć na własnym weselu.” – W końcu wtrąciła się Asia, a zaraz za
nią Paddy:
Asia:
„Ola, no weź się zgódź, bo kombinował z tym strojem i nie da Ci spokoju.”
P: „Hello, what’s going on?”
O:
„Asia will tell you.” – byłam już parę kroków dalej i krzyczę do Asi – “Powiedz
mu, że mu jeszcze o tym nie mówiłam i że sam zobaczy, ok?”
Asia:
„Dobra, dobra” – i zaczęła coś Patrickowi tłumaczyć po angielsku.
O:
„Postawiłeś mnie przed faktem i się jeszcze cieszysz.”
Tomek:
„Cieszę się, że się udało, bo to naprawdę dla mnie ważne.”
Przebraliśmy
się w stroje, układ miał być z Dirty Dancing. No teraz, to byłam ciekawa, co
Patrick na to powie. Zespół zapowiedział, że teraz para młoda z przyjaciółmi
pokaże swoje show dla gości i myślałam, że padnę jak zobaczyłam Asię i innych
tancerzy przebranych w stroje do tańca. No pięknie! Oni sobie to wszystko razem
zaplanowali. Tancerze nas zasłonili, byliśmy na końcu, ale dojrzałam
rozglądającego się Patricka i poczułam się jak przed jakimś konkursem.
Poleciały pierwsze dźwięki, tancerze się rozstąpili i jak Paddy mnie zobaczył,
wybałuszył oczy ze zdziwienia, wstał, podszedł bliżej i z prawie rozdziawioną
buzią się patrzył. Spojrzałam na niego tylko parę razy, bo musiałam skupiać się
na krokach. Końcówkę tańczyliśmy razem z tancerzami i nawet Asia umiała kroki.
Dostaliśmy oklaski, wszyscy krzyczeli bis, więc zespół puścił jeszcze jeden
utwór z Dirty Dancing, Tomek tańczył z Asią, ja z kolegą, chciałam podejść do
Patricka, ale goście zaczęli tańczyć z nami salsę, zaczęliśmy się wymieniać. W
końcu Paddy podszedł, zrobił odbijanego i zaczął tańczyć ze mną. Nie mogłam
rozgryźć jego miny, bo się nie uśmiechał.
W
końcu roześmiał się w głos, podniósł mnie, okręcił i postawił mówiąc „amazing,
you were amazing!” Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo znowu ktoś mnie odbił, a
był to kolega tancerz, więc Patrickowi znowu się oczy rozszerzyły ze
zdziwienia. Na koniec znowu były oklaski i wszyscy poszli się przebrać. Wyszłam
potem z Patrickiem na korytarz.
P:
„Wiedziałem, że dobrze tańczysz już w Hiszpanii, ale czegoś takiego się nie
spodziewałam. Czemu mi nic nie powiedziałaś?”
O:
„Nie chciałam wszystkiego od razu o sobie mówić. Magda miała Cię kiedyś zabrać
na występ i sam miałeś zobaczyć, ale Tomek i Asia uknuli spisek.”
P:
„Jestem pod wrażeniem. Jesteś genialna i niesamowita! Z resztą Tomek też jest
dobry. W ogóle razem się dobrze zgrywacie. Teraz będę jeszcze bardziej
zazdrosny.” – uśmiechnął się szelmowsko.
O:
„Daj spokój, tańczymy razem cztery lata, znamy się od pięciu, a dzisiaj Tomek
się ożenił.”
P:
„Żartuję przecież. Ale nadal nie mogę wyjść z podziwu.”
O:
„Wierzę. Ale podobało Ci się?”
P:
„Pięknie, naprawdę. Widziałem, jak tańczyliście wcześniej, że strasznie fajnie
Wam wychodzi, ale nie myślałem, że to zasługa tylu treningów.”
O:
„Oj tak, bardzo wielu godzin pracy, ale właśnie to uwielbiam. No i wtedy, co
odjechałam z Tomkiem spod pracy, to prosto na próbę, aby pomóc Asi w krokach na
pierwszy taniec.”
P:
„To teraz już wszystko rozumiem. I będę się wstydził z Tobą tańczyć.”
O:
„O nie! Tylko nie to! Teraz, to dopiero nie dam Ci spokoju!”
Wróciliśmy
na parkiet i bawiliśmy się do białego rana. Skończyliśmy o piątej, Magda nas
odwiozła i wróciła do siebie. Byliśmy wykończeni, więc od razu padliśmy jak
muchy. W niedzielę spaliśmy do południa, potem prysznic, śniadanie i
omawialiśmy sobie wesele. Patrick był zachwycony tym jak się ludzie bawią.
O:
„No to skoro byłeś ze mną na polskim weselu, to teraz możesz iść na kolejne,
prawda?”
P:
„Masz jeszcze jedną taką imprezę?”
O:
„W sumie, to tylko ślub cywilny i potem obiad, ale u mojej serdecznej
przyjaciółki i jestem tam świadkową.”
P:
„Ulalala! To poważna rola. A kiedy to?”
O:
„9 października, za dwa tygodnie.”
P:
„Chyba mam wolne, ale muszę sprawdzić. Dużo masz jeszcze ślubów?”
O:
„W tym roku, to tyle. Będą jeszcze imprezy urodzinowe i imieninowe.”
Paddy
sprawdził w kalendarzu i powiedział:
P:
„Rodzina ma koncert wtedy w sobotę, ale ja nie gram.”
O:
„To pójdziesz ze mną?”
P:
„Pójdę, dzięki za zaproszenie. Joey będzie turlał się ze śmiechu.”
O:
„Joey? Czemu?”
P:
„Spodobało mu się, że zaczynam żyć jak człowiek. Normalnie. A dobrym przykładem
jest właśnie wesele.”
O:
„Haha, no w sumie tak.”
P:
„Joey bardzo chciałby Cię poznać.”
O:
„To tak jak ja jego. Z samych opowieści darzę go sympatią. A co u niego i Ani?”
P:
„A właśnie, był u mnie w środę, mówiłem Ci. Opowiadał trochę. Z Ann układa mu
się dobrze, ale ma problemy z byłą żoną i synem. Ona mu robi wyrzuty, że to
przez niego syn się źle zachowuje i nie może sobie dać z nim rady, a jak Joey
chce pomóc i porozmawiać z małym, to mówi, że ma na niego zły wpływ. Szkoda
gadać.”
O:
„Kurczę, no przykre to. Oni się rozeszli, a mały cierpi na tym. A z tego, co
pamiętam, to ona go zdradziła i odeszła, tak?”
P:
„No tak. Ale to teraz nie ma znaczenia, bo Leon ciągle płacze za Joey’em.”
O:
„A ile ma lat?”
P:
„Czekaj… sześć już! Jeju, jak ten czas leci!
O:
„Oj, to małe dziecko jeszcze. A próbowałeś jakoś pomóc?”
P:
„Dużo nam obu dał ten wieczór, pogadaliśmy, oderwaliśmy się. Ale też poddałem
pomysł, żeby Joey zabrał Ann na wakacje tylko we dwoje, spędzą czas razem,
oderwie się, a może wpadnie na pomysł jak dotrzeć do Leona.”
O:
„To świetny pomysł! Mam nadzieję, że pojadą i będą się dobrze bawić.”
P:
„No raczej tak. Joey już coś kombinuje.”
O:
„A kiedy teraz przyjedziesz?” – spytałam z nadzieją w głosie, bo nie poruszał
tego tematu.
P:
„No to w czwartek, dobrze będzie?” – odpowiedział nadal wertując kalendarz.
O:
„W ten czwartek?” – aż podskoczyłam.
P:
„Nie, nie, w ten przed ślubem, za 2 tygodnie.”
O:
„Eee, myślałam, że o tym myślisz. Szkoda.”
P:
„Wiem, ale jeszcze mam parę spraw do pozałatwiania, a potem jak będą próby, to
już w ogóle nie będzie możliwości, więc muszę zrobić to teraz.
O:
„Ok, rozumiem, ale i tak szkoda.”
Oh yeah, Dirty Dancing, to jest to :) I oczywiście genialne podnoszenia :) Chciałabym to kiedyś na jakimś weselu spotkać :P Ale wracając do rozdziału. Jak zawsze świetny, widzę tą zaskoczoną minę Padda, który widzi swoją dziewczyna TAK tańczącą, to musiało być dla niego niezłe przeżycie :P No i już się kolejna impreza szykuje. Oj się Paddy nachodzi, ale przynajmniej polskie zwyczaje pozna :P Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału :))
OdpowiedzUsuńPewnie, że poznaje zwyczaje polskich wesel i ogólne zwyczaje polaków :)
UsuńNa pewno był zaskoczony, że jego dziewczyna tańczy, tego się nie spodziewał :)
Padzik w tym opowiadani jest słodki :-)Taki grzeczny i niewinny,chociaż ręce pod bluzkę wkładał hihi :-)
OdpowiedzUsuńAle mnie dziś rozbawiłaś tym komentarzem, hehehe! No tak, grzeczny i niewinny, ale chyba już się rozkręca. Powoli, bo powoli, ale jednak :P
Usuń