Po
śniadaniu siedzieliśmy sobie i rozmawialiśmy. Zadzwonił telefon Josepha, on
spojrzał na wyświetlacz, wstał, przeprosił i poszedł do sypialni Paddy’ego
pogadać. Czułam, że to Tanja. Widziałam po jego minie. Rozmawialiśmy nadal, ale
moje przypuszczenia się potwierdziły, bo usłyszeliśmy podniesiony głos Joey’a. Słychać
było, że chodzi po pokoju. Ola i Patrick popatrzyli na mnie, Paddy był
zdziwiony. Po paru minutach wstałam i poszłam do Joeya, bo już nie miał
podniesionego głosu tylko krzyczał do słuchawki. Jak mnie zobaczył, to wziął
głęboki oddech i zaczął spokojniej mówić. Usiadł na łóżku, a ja podeszłam,
siadłam sobie na jego kolanach i przytuliłam się. Rozmawiał po niemiecku, więc
nie wszystko zrozumiałam, ale wiedziałam, że chodzi o Leona. W pewnym momencie
powiedział do niej, aby zaczekała i zasłonił telefon ręką. Powiedział do mnie
szeptem, że Leon znowu szaleje i chce do niego. Odpowiedziałam, żeby po niego
jechał. Uśmiechnął się i już spokojnie powiedział Tanji, że po niego jedzie i
żeby go spakowała. Poprosił jeszcze Leona do telefonu. Rozmawiał z nim uspokajająco.
Powiedział, że już po niego jedzie i żeby sobie przygotował ulubioną zabawkę i
już nie płakał. Skończył rozmawiać i jeszcze chwilę siedzieliśmy przytuleni w
ciszy, by Joey się uspokoił. Wstałam, podałam mu rękę i poszliśmy do salonu.
Paddy i Ola siedzieli tam nic nie mówiąc. Paddy aż był blady ze zdziwienia i
powiedział, że nie wiedział, że jest aż tak źle. Ola miała niepewną minę.
Przeprosiłam ich i powiedziałam, że my już musimy jechać. Joey nie był w stanie
jeszcze rozmawiać. Wziął tylko naszą torbę z rzeczami, powiedział, że dziękuje
za gościnę i wyszliśmy. W samochodzie powiedziałam do Joeya żeby mnie podwiózł
do sklepu, a sam jechał po Leona. Stwierdził, że to dobry plan. Zostawił mnie
pod sklepem. Musiałam dokupić co nieco, bo sprzątając zauważyłam, że dużo
brakuje. Poza tym zaszalałam trochę i kupiłam Leon’owi pościel w bohatera jego
ulubionej bajki oraz słodycze. Zrobiłam zakupy, bo miało być dziecko w domu. My
jak nie chcieliśmy, to nie jedliśmy, ale dziecko musi jeść. Dobrze, że miałam ze
sklepu blisko do domu.
A miało być tak miło, a Tanya znowu wszystko popsuła :( Ale fajnie się Ania zachowała, że od razu się zgodziła, bo to wcale nie musiało być dla niej takie łatwe, w końcu to jest dziecko z poprzedniego związku. Ale już jestem ciekawa co będzie dalej, jak rozwiążesz tą sytuację :)
OdpowiedzUsuńAnn wie jak Joey kocha swoje dzieci, więc nie mogła inaczej
UsuńA Tanja hm jest matką i pewnie chce chronić swoje dzieci
M.D, a Ty chyba ominęłaś poprzedniego posta. Tak sądzę, bo tam coś do Ciebie jest w komentarzach, a Ty nic :P
Usuń