wtorek, 25 marca 2014

69. Ania – październik 2010



Po śniadaniu siedzieliśmy sobie i rozmawialiśmy. Zadzwonił telefon Josepha, on spojrzał na wyświetlacz, wstał, przeprosił i poszedł do sypialni Paddy’ego pogadać. Czułam, że to Tanja. Widziałam po jego minie. Rozmawialiśmy nadal, ale moje przypuszczenia się potwierdziły, bo usłyszeliśmy podniesiony głos Joey’a. Słychać było, że chodzi po pokoju. Ola i Patrick popatrzyli na mnie, Paddy był zdziwiony. Po paru minutach wstałam i poszłam do Joeya, bo już nie miał podniesionego głosu tylko krzyczał do słuchawki. Jak mnie zobaczył, to wziął głęboki oddech i zaczął spokojniej mówić. Usiadł na łóżku, a ja podeszłam, siadłam sobie na jego kolanach i przytuliłam się. Rozmawiał po niemiecku, więc nie wszystko zrozumiałam, ale wiedziałam, że chodzi o Leona. W pewnym momencie powiedział do niej, aby zaczekała i zasłonił telefon ręką. Powiedział do mnie szeptem, że Leon znowu szaleje i chce do niego. Odpowiedziałam, żeby po niego jechał. Uśmiechnął się i już spokojnie powiedział Tanji, że po niego jedzie i żeby go spakowała. Poprosił jeszcze Leona do telefonu. Rozmawiał z nim uspokajająco. Powiedział, że już po niego jedzie i żeby sobie przygotował ulubioną zabawkę i już nie płakał. Skończył rozmawiać i jeszcze chwilę siedzieliśmy przytuleni w ciszy, by Joey się uspokoił. Wstałam, podałam mu rękę i poszliśmy do salonu. Paddy i Ola siedzieli tam nic nie mówiąc. Paddy aż był blady ze zdziwienia i powiedział, że nie wiedział, że jest aż tak źle. Ola miała niepewną minę. Przeprosiłam ich i powiedziałam, że my już musimy jechać. Joey nie był w stanie jeszcze rozmawiać. Wziął tylko naszą torbę z rzeczami, powiedział, że dziękuje za gościnę i wyszliśmy. W samochodzie powiedziałam do Joeya żeby mnie podwiózł do sklepu, a sam jechał po Leona. Stwierdził, że to dobry plan. Zostawił mnie pod sklepem. Musiałam dokupić co nieco, bo sprzątając zauważyłam, że dużo brakuje. Poza tym zaszalałam trochę i kupiłam Leon’owi pościel w bohatera jego ulubionej bajki oraz słodycze. Zrobiłam zakupy, bo miało być dziecko w domu. My jak nie chcieliśmy, to nie jedliśmy, ale dziecko musi jeść. Dobrze, że miałam ze sklepu blisko do domu.

3 komentarze:

  1. A miało być tak miło, a Tanya znowu wszystko popsuła :( Ale fajnie się Ania zachowała, że od razu się zgodziła, bo to wcale nie musiało być dla niej takie łatwe, w końcu to jest dziecko z poprzedniego związku. Ale już jestem ciekawa co będzie dalej, jak rozwiążesz tą sytuację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ann wie jak Joey kocha swoje dzieci, więc nie mogła inaczej
      A Tanja hm jest matką i pewnie chce chronić swoje dzieci

      Usuń
    2. M.D, a Ty chyba ominęłaś poprzedniego posta. Tak sądzę, bo tam coś do Ciebie jest w komentarzach, a Ty nic :P

      Usuń