piątek, 21 marca 2014

63. Ania – październik 2010



Kolejnego dnia rano poszliśmy na śniadanie i rozmawiając stwierdziliśmy, że nie chce nam się nic robić, nawet iść na basen. Więc poszliśmy do pokoju. Leżeliśmy na łóżku przytuleni. Joseph głaskał mnie delikatnie po plecach, a ja robiłam szlaczki po jego torsie. Pocałowałam go w ramię. Powiedział ochrypniętym głosem „łeee tylko tak” i pocałował mnie w usta. Najpierw delikatnie, a potem coraz namiętniej. Po chwili leżał już na mnie całując coraz mocniej, a ja nie pozostałam mu dłużna. W pewnym momencie popatrzył mi w oczy, a ja się uśmiechnęłam i pogłaskałam go po policzku. Obydwoje chcieliśmy tego, by być właśnie teraz razem. Pocałował mnie znowu, a jego ręce wędrowały, gdzie tylko mogły. Nie było dużo do ściągania, więc szybko pozbyliśmy się ubrań. Joey całował mnie po szyi, a ręce były już wszędzie. Dotykałam go po torsie, plecach, rękach, twarzy. Było coraz namiętniej, goręcej. Nie było już czym oddychać, a nasze oddechy były coraz szybsze. Joey jeszcze raz popatrzył mi w oczy, dotknął moich ust, a potem pocałował. Potem wszystko nabrało prędkości i świat zawirował, a my razem z nim. Było piękniej niż mogłabym to sobie wyobrazić. Leżeliśmy potem przytuleni, zmęczeni, ale szczęśliwi. Nasze oddechy powoli wracały do normy. Wzięliśmy razem prysznic i wróciliśmy do łóżka nie mogąc się doczekać dalszej części wieczoru i nocy. Kilka dni, które pozostały spędziliśmy więcej w pokoju, niż gdzieś indziej. Nie mogliśmy się sobą nasycić. Noc czy dzień było nam wszystko jedno. Było cudownie. Poza tym dużo rozmawialiśmy, a ja wręcz czytałam z jego myśli nim je wypowiedział. Śmialiśmy się z tego, że to jest niesamowite. Spędzaliśmy ze sobą 24 godziny na dobę i nigdy się nie nudziliśmy. Chcieliśmy, to rozmawialiśmy, a jak nam się nie chciało, to milczeliśmy. Poznawaliśmy się coraz bardziej i lepiej. W środę wróciliśmy do Kolonii. Był wieczór, byłam bardzo zmęczona, więc chciałam iść szybko spać, ale Joey mnie zatrzymał mówiąc, że chciałby pogadać.
J: „Kochanie, chciałem tylko zapytać czy wszystko ok? Nie rozmawialiśmy o tym, co się wydarzyło w Egipcie, a to było to znaczy jest ważne. Wszystko ok?”
A: „Joey, ale Ci się zebrało na rozmowę. Wszystko jest dobrze. Trudno o tym rozmawiać, jakoś tak przeszliśmy do porządku dziennego, ale rozumiem, że powinnyśmy pogadać. Chcę tylko powiedzieć, że było cudownie, a z każdym dniem jest coraz lepiej.”
J: „Ja bym nawet powiedział, że nie z każdym dniem tylko z…”
A: „Joey!”- zaczęłam się śmiać.
J: „Z każdym pocałunkiem chciałem powiedzieć, a Ty co myślałaś? No wiesz! Jak możesz mnie tak podejrzewać?” - popatrzył na mnie z rozbrajającym uśmieszkiem.
A: „Dobra, dobra. Naprawdę jest cudownie i dziękuję, że czekałeś tyle czasu chociaż czasem było Ci trudno. Coś o tym wiem!” - w tym momencie Joseph tak na mnie popatrzył, że aż mi tchu zabrakło - „Joey, no nie patrz tak, czułam, że Ci było trudno i we Wrocławiu i potem, aaa i nawet w Hiszpanii.” – musiałam się uchylić, bo bym dostała poduszką.
J: „No wiesz, okropna jesteś. Ja tu tak miło pytam, taki wyrozumiały jestem, a Ty mi tu wyskakujesz z…”
A: „Ach żartowałam, wszystko jest w porządku, jest cudownie, a to, że miałeś problem to mi pochlebia.”
J: „Ann!”- uśmiechnął się, bo widział, że sobie żartuję.
A: „Dobra, już nic nie mówię. Pójdę spać, tylko jeszcze chcę dostać buziaka, bo zasłużyłam sobie.” – Joey znowu się roześmiał.
J: „Dostaniesz go za darmo.”
Podszedł do mnie i pocałował tak, że zabrakło nam tchu. Tak się tuliliśmy do siebie, że okazało się, że nie miałam jak się wydostać, bo dotykałam plecami ściany. Więc gdy tylko złapałam oddech powiedziałam:
A: „No i mówiłam, znowu masz problem.”- na co Joey się uśmiechnął i jeszcze bardziej przytulił.
J: „To chyba teraz spać nie pójdziesz?”
A: „A właśnie, że pójdę.” -  chciałam się trochę podroczyć, ale wiedział, że żartuję, więc wziął mnie na ręce i poszedł do sypialni, gdzie szybko zapomniałam o żartach na jego temat.
Rano Joey zrobił kawę i w przy domowym sklepie kupił słodkie bułki, ale poza tym nic w domu nie było do jedzenia. Wiadomo było, że musimy iść potem do sklepu. Trochę się to przeciągnęło, bo Joey’owi zachciało się pocałunków i wylądowaliśmy w łóżku. Poszliśmy na zakupy, a tam zauważyliśmy, że jesteśmy obserwowani przez trzy dziewczyny i Joey’owi się wydawało, że zrobiły zdjęcia, ale nie przejmowaliśmy się. Gdy wróciliśmy do domu Joseph przeprosił mnie, ale musiał sprawdzić maile. Ja posprzątałam trochę i zrobiłam kolację, bo już się zbliżał wieczór. Po kolacji poszłam spać, a Joey wrócił przed laptop. Przyszedł do łóżka około jedenastej, budząc mnie, gdy całował mnie po szyi. Jego ręce błądziły już wszędzie. Chciałam coś powiedzieć, ale zamknął mi usta pocałunkiem. Było tak miło i tak dobrze, że zasnęliśmy nad ranem.

10 komentarzy:

  1. Jakoś tak strasznie gorąco nam się tu zrobiło, i to nie przez wiosnę i te 18 stopni na dworze dzisiaj :) Bardzo mi się podoba :) A zwłaszcza to, że "było tak miło, że zasnęliśmy nad ranem" :P Jestem ciekawa kiedy taki rozdział pojawi się z Paddym w roli głównej, bo już się nie mogę doczekać :P :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco, gorąco! Mnie się najbardziej podobało, jak Ann wie, kiedy Joey ma problem :P Hehehe! A z Paddym, to wcale nie wiadomo czy takie będzie :( :( :(

      Usuń
    2. Tak się naczekali, że do rana się zeszło :) :)
      oj tam oj tam Ola...

      Usuń
    3. Jak to z Paddym nie będzie? Musi być :P

      Usuń
    4. Jak to mówi zawsze mój kuzyn: "Musi, to na Rusi, a w Polsce - jak chce" :D Nie mogę za wiele zdradzić, ale może okaże się, że wcale nic nie wyjdzie, bo,,, Paddy nie da rady? Oj cicho Ola, cicho!

      Usuń
    5. Bo Paddy się wstydzi i może mu się nie udać... :(
      A Joey i Ann zadowoleni :) :)

      Usuń
    6. A jak dopowiada mój tatuś, "A że Polska niedaleko Rusi, to w Polsce też musi" także, ja nadal na to czekam :P I jak Paddy mógłby nie dać rady? Paddy? Nie ma mowy :P

      Usuń
  2. Ojej, jakoś wszyscy czekali na ten moment, teraz jak on przyszedł to jakoś tak... dziwnie... Już?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie i milutko. Oj rozmarzyłam się... Takie wspólne pierwsze razy zawsze są fascynujące. Cudownie...

    Zapomniałabym
    Może macie ochotę poczytać coś mojego? U mnie na razie milutko nie jest, raczej burzowo i huraganowo.
    Zapraszam
    http://loveimagination.blog.pl

    OdpowiedzUsuń