niedziela, 2 marca 2014

41. Ola – sierpień 2010



Nagle Paddy pacnął się dłonią w czoło jakby sobie coś przypomniał i powiedział, że musi koniecznie zadzwonić do Joeya, bo coś Jimmy wspomniał, że Joeya nie będzie na koncercie i że chyba ma ciekawsze rzeczy do robienia i że mu się to nie podoba i znowu wyraził swoje zdanie w niewłaściwy sposób.

P: „Hej, myślałem, że Ty też będziesz na koncercie w Hiszpanii?” – rozmawiał po angielsku, pomyślałam, że to miłe, że mi ufa i nie przeszedł na niemiecki rozmawiając przy mnie.
J: „Miałem być, ale miałem już dość. Musiałem się wyrwać i jestem teraz we Wrocławiu u Ann na weekend.”
P: „Oooo, ale fajnie.” – zwrócił się do mnie mówiąc – „Ann jest z Wrocławia.” I z powrotem do słuchawki „A Ola jest ze mną w Hiszpanii. Hahaha!” – uśmiechnęłam się na to stwierdzenie.
J: „Ola? Z Tobą w Hiszpanii? Wow! To super. A reszta wie?”
P: „No coś Ty! Ustaliliśmy, że na razie nic nie mówimy.”
J: „Aha, to ok. Jutro lecę stąd do Irlandii, bo mam tam zawody, a potem do Kolonii. Spotkałbym się z Tobą, ale nie wiem, kiedy?”
P: „Ja we wrześniu będę w Niemczech, poza moimi wypadami do Warszawy.”
J: „Nie no, spoko. Wiesz, co? Spotkamy się w Kolonii, jakoś zgadamy termin brachu. A teraz macie z Olą pozdrowienia od nas, bo Ann mi tu daje znaki. Haha.”
P: „Ok, dziękujemy. Też pozdrawiamy.”
O: „Ode mnie też.”
J: „Trzymaj się.”
P: „No cześć.”

P: „Joey jest we Wrocławiu u Ann.”
O: „Wreszcie się dowiedziałam, skąd jest Ania.”
P: „Daleko od Ciebie?”
O: „Tak, kawałek drogi, z 350km.”
O: „Szkoda, że go nie będzie na koncercie. Ich, to chyba mogłabym poznać wcześniej.”
P: „Niegłupi pomysł. Może tak trzeba będzie zrobić? Nie pytałem o Jima, nie chciałem mu psuć nastroju.”
O: „Dobrze, pogadacie sobie, jak się spotkacie na wizji. A może Ty spróbuj coś Jimowi powiedzieć.”
P: „Na razie nie będę nic mówił, bo i mnie się czepnie. Już coś podejrzewa, bo to widać. U nas obu to widać! Hehe! Obaj chodzimy jak zakręceni, piszemy smsy, dzwonimy, aż raz Maite zapytała w złości „zakochałeś się czy co?””

Poczułam, że to dobry moment, aby poruszyć pewien temat, który chciałam omówić.

O: „Patrick?”
P: „Mmm…?”
O: „Skoro jesteśmy przy takim temacie, to chciałabym coś powiedzieć.”
P: „Przy jakim temacie?”
O: „Zakochania.” – na to aż spojrzał na mnie i uniósł brwi pytająco.
O: „Bo widzisz. Ja dość dużą wagę przywiązuję do słów. I widzę ogromną różnicę między stanem zakochania a miłością.” – Patrick czekał na rozwinięcie, bo nadal miał uniesione brwi. – „Trudno mi o tym mówić, ale po prostu nie chcę, żebyś zbyt pochopnie lub zbyt wcześnie używał słów związanych z miłością. To jest dla mnie bardzo ważne i kiedy ja mówię takie słowa, to jest to na 100%.” – widziałam, że odetchnął z ulgą.
P: „Rozumiem Cię. Nie musisz się obawiać, bo ja też nie rzucam słów na wiatr i nie mówię nic, czego nie jestem pewny. Ale bardzo się cieszę, że Ty mówisz mi to, co Ci leży na sercu.”
O: „Taka jestem. Nie umiem trzymać czegoś w środku. Zawsze jak coś mnie gryzie, to mówię, bo uważam, że rozmowa, to podstawa związku.”
P: „Dokładnie! Bardzo dobre podejście. Chciałbym, żeby tak było w naszym związku.” – uśmiechnęłam się, co oczywiście wyczuł, bo cały czas siedzieliśmy mocno przytuleni na piasku.
P: „Czemu się uśmiechasz? Fajnie, to brzmi, nie? W naszym związku.”
O: „No właśnie o tym pomyślałam. To teraz jesteś moim chłopakiem.”
P: „A Ty moją dziewczyną.” – tu dostałam długiego CMOKa w policzek – „Dziewczyną o najpiękniejszym uśmiechu pod słońcem.”

Uśmiechnęłam się tylko i dalej siedzieliśmy w milczeniu. Było grubo po północy, gdy schodziliśmy z plaży. Do hotelu weszliśmy razem, ale nie rozmawiając tylko idąc obok. Spytałam, czemu tak robimy w Hiszpanii, a w Polsce nie. Powiedział, że bez urazy, ale fanki w Polsce są bardziej wścibskie i dociekliwe. Przed pokojem był tylko szybki CMOK na dobranoc, życzenia dobrych snów, ale wiedział, że spotkamy się na balkonie. Chciałam go trochę przetrzymać, więc na spokojnie poszłam do toalety, zmyłam makijaż, napiłam się wody i wyszłam na taras. Patrick stał już ze szklanką w ręku.

P: „No co tak długo?”
O: „A skąd wiedziałeś, że w ogóle wyjdę?” – spytałam zaczepnie.
P: „Czułem. Z resztą, to jest nasze miejsce – balkon.”
O: „I Hiszpania.”
P: „Zdecydowanie Hiszpania.” – cały czas się uśmiechał – „Chodź tu na chwilę.”
O: „To nie jest dobry pomysł. Musisz iść spać, żeby wypocząć przed koncertem.” – nie mogłam się oprzeć, żeby się nie podroczyć.
P: „Dlatego powiedziałem na chwilę.”  - podeszłam do wspólnej barierki.
P: „Thank you for your coming here.”
O: “Thank you for the tickets here.” – uśmiechnął się, aż znowu nogi mi zmiękły, przeczesał dłonią włosy i kontynuował:
P: „Ola, ja tak na poważnie Ci dziękuję. Widzę, że to było nam potrzebne, Tobie i mnie. Że ten wyjazd, to będzie przełom. Wybaczysz mi, prawda? To, że Ci wtedy nie powiedziałem prawdy?” – widziałam, że nie jest pewny mojej odpowiedzi na to pytanie, był zmieniony na twarzy, czekał. Wzięłam go za rękę.
O: „Patrick, już Ci wybaczyłam. Dokładnie dwie godziny temu na plaży. Wybaczyłam, ale nie wymazałam z pamięci. Nie chcę, żebyś kiedykolwiek mnie okłamał albo nie mówił całej prawdy. Bo drugi raz już nie będę umiała wybaczyć.”
P: „Wiem Ola, wiem. Zawsze będę z Tobą szczery. I teraz będzie tak jak powinno być.” – widać było, że odetchnął, widać było ulgę na twarzy. Postawił szklankę na podłodze i przyciągnął mnie do siebie mocno ściskając. Oderwałam się po dłuższej chwili, dałam buziaka w czoło, kazałam iść spać i życzyłam powodzenia na próbie i koncercie.

Wyspałam się do ok. 11, otworzyłam oczy i od razu pomyślałam o szczęściu, jakie mnie przepełniało. A jednak wszystko się ułoży. Będzie dobrze. Będziemy razem i będziemy szczęśliwi. Miałam już dwie wiadomości od Patricka. Jedna mówiła o tym, że spóźnił się na próbę, druga, że już tęskni. Odpisałam, że ja też i do zobaczenia na koncercie. Smsowaliśmy cały dzień, ale wiedziałam, że nie zawsze mógł odpisać od razu. Więc pisałam, co robię, gdzie jestem, dziękował, że piszę, bo jest wtedy bliżej mnie.

8 komentarzy:

  1. I zgadzam się z tą Oleńką, że rozmowa to jednak podstawa związku, jak się nie rozmawia to wiadomo czym to się kończy:P Fajny rozdział, taki niesamowicie pozytywny, i mimo, że wcale nie ma jakichś opisów uczuć, pocałunków czy czegoś tam, to i tak się tą miłość wyczuwa w powietrzu, bo ona jest. Może taka trochę zwyczajna, ale taka jest przecież najpiękniejsza :) Już czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... Tak naprawdę, to cala historia jest taka zwyczajna. Nie wiem czy dotrwasz do konca :D hehe! Ale dziekuje za mile slowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego mam nie dotrwać do końca? Mnie się akurat właśnie coś takiego podoba :)

      Usuń
    2. No właśnie może dlatego, że jest takie 'zwyczajne' ? Ale cieszę się, że Ci się podoba. A w sumie, to trochę będzie się działo :P

      Usuń
    3. Już się dzieje, jakoś się te rozdziały napisały, więc akcja jest, i to bardzo fajna akcja :), ale tak serio to przydają się też czasem takie opowiadania, które są trochę odskocznią od zawałów serca i nie wiadomo jeszcze czego, takie które sobie spokojnie opowiadają jakąś historię, bo się je dużo lżej czyta :)

      Usuń
    4. To bardzo miłe, że tak piszesz :)
      jak zaczynałyśmy było tylko kilka opowiadań i nie były jeszcze tak rozpowszechnione :)
      Zapraszamy na dalsze losy O i A :)

      Usuń
  3. zawsze będę z tobą szczery.- no mam nadzieje, że nie zmieni zdania bo strzele go!:P

    OdpowiedzUsuń
  4. I radzę sobie zapamiętać to zdanie :P

    OdpowiedzUsuń