W
taksówce miałam czas na przemyślenia. Cieszyłam się, że wyszło jak wyszło.
Znowu Ania i Joseph nam pomogli. Oni pewnie sobie myślą, że nam pomogli
bardziej. A my sobie szliśmy własnym trybem, powoli, tak, jak tego chcieliśmy.
Dobrze, że Patrick nie wkurzył się na Patricię tylko obrócił wszystko w żart. A
ja idąc po hali lotniska miałam cały czas uśmiech na twarzy, odprawiłam się i
usiadłam w samolocie z błogą miną. Myślami byłam cały czas w mieszkaniu
Patricka. Przypominałam sobie wszystkie chwile bardzo dokładnie. Zadzwoniłam do
Magdy powiedzieć, że będę ok. 18 w Warszawie, miałam spać u niej, żeby wszystko
opowiedzieć. Śmiałam się do telefonu mówiąc „Patrick jest cudowny.” Ktoś siadał
obok, więc chowając telefon zmierzyłam pasażera wzrokiem i o mało nie dostałam
zawału, gdy zobaczyłam sadowiącego się obok Patricka! Omal nie wrzasnęłam! Ale
wiedziałam, że muszę się powstrzymać. Rozłożył gazetę, którą trzymał, udawał,
że czyta, a ja widziałam, że trzęsie się ze śmiechu. Żeby nie wyglądało głupio,
że śmieję się sama do siebie, to zadzwoniłam do Magdy i od razu w słuchawkę powiedziałam:
O:
„Magda, on ze mną leci.”
M:
„Jak to z Tobą leci?”
O:
„No leci ze mną! Hahaha! Nie mogę! Patrzę, a siada sobie obok mnie w samolocie.
No nie wytrzymam ze śmiechu.”
M:
„To co? Pewnie wracacie do domu? Zawieźć Was?”
O:
„A mogłabyś? Gdybym wiedziała, to wzięłabym swoje auto.”
M:
„Jasne, będę tam, gdzie zwykle.”
Nie
odzywaliśmy się ani słowem do siebie tylko trzęśliśmy ze śmiechu, póki nie
ochłonęliśmy. Potem on czytał jednak tą gazetę, ja słuchałam muzyki, patrzyłam
w okno i rozmyślałam. Ale czułam, że często on spogląda na mnie i że często
nawet zawiesza wzrok na dłużej. Przy wysiadaniu spytał tylko szeptem czy będzie
Magda i jakim autem. Wszedł do samochodu po mnie i zaczęliśmy się śmiać, a
Magda razem z nami.
O:
„No Ty to masz pomysły!”
P:
„Dobre, nie? Przynajmniej niespodzianka się udała.”
O:
„O mało nie padłam w tym samolocie.”
P:
„Żebyś Ty widziała swoją minę.”
M:
„I tym razem, to ja nic nie wiedziałam.”
O:
„Szalony! Będziesz mi robił takie niespodzianki ciągle?”
P:
„Już Ci mówiłem, że kiedy nadarzy się okazja, to tak.”
Magda
nawet nie wchodziła, zawróciła do Warszawy. Zaczęliśmy przygotowywać się do snu
i całkiem poważnie powiedziałam, żeby rozłożył sobie swoje łóżko, a on
popatrzył na mnie niepewnie i powiedział:
P:
„Myślałem, że będę spać z Tobą.”
O:
„No, skoro nalegasz…” – zrobiłam minę cwaniaka.
P:
„Ola!” – dał mi kuksańca w bok – „Już myślałem, że Ty tak poważnie.”
O:
„A mówiłam, że nam się spodoba?”
P:
„Mówiłaś, mówiłaś. Mi się spodobało bardzo.”
O:
„To jednak dobrze, że mam duże łóżko.”
Chciałam
go jeszcze spytać o jedną rzecz, co zauważył i podniósł pytająco brwi do góry.
O:
„Dziś niedziela, a Ty nie byłeś w kościele.”
P:
„Tak, zgadza się. Nie dało rady dzisiaj, bo byś się domyśliła, że coś
kombinuję, jakbym poszedł rano. Jutro pójdę na 8 u Ciebie.”
O:
„A skąd wiesz, że msze są o 8.”
P:
„Pół godziny wcześniej biją dzwony, poza tym zawsze chodzę tu na msze na 8.”
O:
„Naprawdę? Nic mi nie mówiłeś.”
Wtedy
zadzwonił telefon i widząc na wyświetlaczu Tomka przypomniałam sobie, że mamy w
poniedziałek próbę. Spojrzałam na Patricka mówiąc „o nie” i odebrałam. Nie
mogliśmy przełożyć próby, bo zbliżał się konkurs, trenerka by nam głowy urwała,
ale spytałam czy Paddy może iść ze mną. Tomek nie miał nic przeciwko, o ile się
skoncentruję.
O:
„Paddy, zapomniałam przez to wszystko, że mam jutro próbę z Tomkiem. Nie mogę
nie iść, ale jak chcesz, to możesz pójść ze mną. Przepraszam, będziesz się
pewnie nudził.”
P:
„Oooo, pójdę, pójdę… I chętnie się poprzyglądam, co Wy na tych próbach
robicie.”
O:
„ Ha ha ha! Bardzo śmieszne! Ale będziesz siedzieć w kąciku i udawać, że Cię
tam nie ma, bo muszę się skoncentrować.”
Byłam pewna, że on za nią pojedzie, no po prostu musiał pojechać. Inaczej nie byłby sobą :P I jestem ciekawa tej próby, bo już Padda zazdrośnika mieliśmy, więc... różnie może być,co prawda Tomek już po ślubie, ale jednak... może być zabawnie :P
OdpowiedzUsuńomg, omg, omg. ja tam miałam zaskoczenie! Pewnie moja reakcja by była podobna jak Oli, dziki napad radości!
OdpowiedzUsuńbtw. nadrobiłam!
Tak, inaczej nie byłyby to "Spełnione marzenia", prawda?
OdpowiedzUsuń