sobota, 8 marca 2014

49. Ola – wrzesień 2010

Środowy wieczór spędziliśmy w ogródku, póki nie zaczęły nas gryźć komary. Podczas szykowania się do snu nie było już tak bardzo niezręcznie jak dzień wcześniej. Oczy mi się kleiły, więc zasnęłam wcześniej. Rano Patrick wstał, żeby zrobić mi herbatę – słodko! Po pracy znowu czekał na stacji, zjedliśmy obiad. Powiedziałam, że dzisiaj ja mam dla niego niespodziankę.

P: „Niespodziankę? Jaką?”
O: „Wzięłam jutro wolne, więc pakujemy się i jedziemy na łajbę.”
P: „Naprawdę? Ale super!” – okręcił mnie parę razy wokół siebie i poszliśmy się pakować.

Dojechaliśmy na 21, ale mogliśmy sobie pofolgować, bo na drugi dzień mogliśmy się wyspać. Wstawiliśmy tylko rzeczy do łajby i poszliśmy sobie piechotką do karczmy. Założyliśmy bluzy z kapturami, bo komary by nas zjadły żywcem. Droga była ostro pod górę, szliśmy trzymając się za ręce i rozmawiając. Patrick cieszył się bardzo, że znowu spędzimy trochę czasu razem, ja mu przytakiwałam. Ponownie zachowywaliśmy się jak dzieci, śmialiśmy się i opowiadaliśmy różne historie. Po prawej stronie rosło duże, przekrzywione drzewo i gdy Patrick zauważył światła nadjeżdżającego samochodu pociągnął mnie za to drzewo. Czułam się przy nim świetnie i uwielbiałam, kiedy mnie rozbawiał. Teraz też nie mogłam przestać się śmiać i w tym czasie Patrick oparł się o drzewo plecami, przytulił mnie do siebie na odległość stykających się nosów i zaczął całować. Znowu miałam motyle w brzuchu i miękkie nogi, znowu całował obłędnie. Otworzyłam oczy, żeby na niego spojrzeć i się odsunęłam, wtedy spojrzał na mnie, uśmiechnął się tym swoim uśmiechem i dalej całował. W końcu zeszliśmy z powrotem na drogę. Doszliśmy do karczmy, w której wypiliśmy po cztery kieliszki wina w ciągu jednej godziny. Obojgu nam trochę szumiało w głowach, a wracając do portu Patrick tuż przed tym zwalonym drzewem zaczął śpiewać patrząc mi prosto w oczy:

P: „I fell in love with an Ola, fell in love with her eyes…”
O: “Paddy!” – było to stwierdzenie karcące, ale on zdumiał się, zrobił poważną minę, po czym znowu zaczął się śmiać. Nie bardzo wiedziałam, o co mu chodzi.

Nie pamiętam, kiedy znaleźliśmy się za tym samym drzewem i zaczęliśmy całować. Rozpiął moją bluzę, żeby położyć ręce na plecach i mocniej przytulić. Chyba wino zrobiło swoje, bo zaczął mnie całować po szyi. Przeszły mnie dreszcze, ale odwzajemniłam się tym samym i kilka razy cmoknęłam go w szyję. W końcu szepnął mi do ucha:

P: „Pierwszy raz powiedziałaś do mnie ‘Paddy’.”
O: „Powiedziałam? Kiedy?” – myślał, że sobie żartuję, ale zobaczył moją minę
P: „Haha, nawet nie zarejestrowałaś. Na drodze, po moim śpiewaniu do Ciebie.”
O: „Nie powiedziałam ‘Patrick’?”
P: „Nie. Powiedziałaś ‘Paddy’.” – uśmiechnął się, a ja byłam zakłopotana.
P: „Ale to dobrze. Mi jest bardzo miło. Możesz tak częściej.”

Nie odpowiedziałam i w milczeniu, objęci poszliśmy na łajbę. Ogarnęliśmy się szybciutko, delikatny CMOK na dobranoc i każde spało na swojej koi.

W piątek po śniadaniu ruszyliśmy na podbój jeziora na żaglach. Patrick umiał co nieco, ale nie ufałam mu na tyle, ile sobie. Wiatr był bardzo mały, dlatego dostał ster do ręki. Zacumowaliśmy w małym porcie i poszliśmy na spacer. Byłam przepełniona szczęściem, gdy tak chodziliśmy sobie po miasteczku dając często CMOKi, rozmawiając, po prostu ze sobą będąc. Czasem była cisza, ale była to nasza cisza, wypełniona uczuciem. Dopiero ok. 17 wróciliśmy do portu. Było cały czas ciepło. Przycumowaliśmy, ogarnęliśmy się i położyliśmy się na kojach w dziobówce obok siebie i dalej rozmawialiśmy. Zastanawiałam się czy kiedyś skończą się nam tematy do rozmowy. Patrick bardzo zafascynował się jedną opowieścią o muzyce, przekręcił się na brzuch, podparł łokciami i opowiadał. Mówił, a ja z uśmiechem słuchałam. Skończył, a ja nadal się patrzyłam na niego.

P: „No co?”
O: „Nic. Lubię jak opowiadasz tak z pasją. Nawet jak tylko mówisz o muzyce, to widać, że to jest dla Ciebie bardzo ważne i że od razu oczy Ci błyszczą.”
P: „Oj tak, nie wyobrażam sobie bez niej życia. Ale oczy mi błyszczą z innego powodu.”
O: „To też wiem. Prawidłowo.”
P: „Zrobiłaś mi świetną niespodziankę. Dzięki za zaproszenie na żaglówkę.”
O: „Cała przyjemność po mojej stronie, ale zostały mi tylko trzy dni urlopu do końca roku.”
P: „To trzymaj je, bo chciałbym, abyś przyjechała do mnie do Kolonii może nawet na dłużej niż weekend.”
O: „Coś wymyślimy. W listopadzie jest święto, jak wezmę jeden dzień urlopu, to będą cztery dni wolnego razem z weekendem.”
P: „Mam czekać do listopada? O nie! Wcześniej musisz do mnie przyjechać. Zejdzie mi się z urządzaniem pewnie z jakiś miesiąc jeszcze.”
O: „Dobrze, dobrze, najpierw zrób, co masz, a potem będziemy myśleć.”
P: „Ok. Cieszę się, że jestem tu z Tobą.”
O: „Cieszę się, że jesteś tu ze mną.”

Całą naszą rozmowę patrzyliśmy sobie w oczy, z lekkim uśmiechem, ale bardziej poważnie. Dostałam CMOK w nos i wrócił do podparcia, CMOK w czoło i znowu wrócił do podparcia, potem zauważyłam błysk jego oczu i znowu połączył nas długi pocałunek, który z delikatnego przeradzał się w coraz bardziej namiętny. Położyłam rękę na jego plecach, drugą wplotłam we włosy i się nimi bawiłam, czasem przejeżdżałam też dłonią po karku. On za to całował całą moją twarz, szyję, zsunął mi ramiączko, całował po ramieniu, po czym poderwał się jak oparzony i z dziwną miną na twarzy powiedział:


P: „Ola, przepraszam, muszę się przejść, nie gniewaj się.”

7 komentarzy:

  1. no to Paddy stracił kontrole :D tygrysie ty mój :D bierz ją!

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcialbym, ale sie boje. Jakie to prawdziwe. Nie mial kiedy isc rozmyslac?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolał to przerwać i iść pomyśleć nad tym co się dzieje :)
      Incognito, a czytasz może tez drugą część opowiadania, bo jestem ciekawa co o niej sądzisz...

      Usuń
  3. No jednak bierzmy poprawkę,że to facet, który niedawno wyszedł z zakonu. Może już zapomniał co i jak? :P A tak serio, to może po po prostu chce poczekać? Zawsze się mówi, że to dziewczyna chce zawsze czekać, a tutaj mamy trochę na odwrót, i to w sumie jest nawet fajne, i urocze :) I chyba lubię go właśnie takiego, więc mnie tam się bardzo podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to :)
      Jednak sześć lat w zakonie robi swoje...
      Dajcie mu czas :)

      Usuń
  4. Ulala dzieje się dzieje i chyba nie tylko w jego głowie :-)
    Coraz bardziej mnie wciąga to Wasze opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to bardzo Nas to cieszy że się wciągnęłaś :)

      Usuń