poniedziałek, 3 marca 2014

42. Ola - sierpień 2010



Na koncert wybrałam się w ślicznej, czerwonej sukience, ale potem żałowałam, że za bardzo będę rzucać się w oczy. Stanęłam w kolejce z biletem w dłoni, ochroniarze sprawdzili, weszłam i zajęłam miejsce z lewej strony sceny patrząc na nią. Byłam bardziej podekscytowana niż poprzednio, bo teraz już wiedziałam. Oczywiście najpierw wyszedł Jimmy, widać było, że teraz on jest liderem. Zapowiedział koncert i poinformował, że to jeden z niewielu koncertów, na którym wystąpi Paddy. Pisk był ogromny ze strony publiki. Wyszli na scenę machając do publiczności, na końcu wyszedł Patrick. Przejechał wzrokiem po pierwszych rzędach, ale nie dostrzegł mnie. Stał z prawej strony, ja miałam bliżej do Jimmiego. Zaczęli grać „Thunder”, Jimmy wygłupiał się jak za starych, dobrych czasów. Po paru piosenkach Patrick mnie zauważył, uśmiechnął się i potrząsnął głową na znak. W końcu i on zaczął śpiewać. Akurat utwór, który uwielbiałam i pamiętałam z dzieciństwa „Ares Qui”. Było to wspaniałe uczucie. A Patrick śpiewał po prostu powalająco. Obserwowałam wszystkich po kolei. Po paru utworach Jimmy podszedł do publiczności z prawej strony, wybrał kogoś i spytał jaką piosenkę chciałby usłyszeć. Oczywiście dziewczyna wybrała piosenkę Patricka „One more song”, Jimmy aż machnął ręką, spytał Patricka czy zaśpiewa, on kiwnął głową, usiadł do pianina, zagrał i zaśpiewał tak, że aż mi łzy poleciały ze wzruszenia. Potem znowu był szał, Patricia i Maite tańczyły na scenie. Byłam jak w amoku, ale zauważyłam, że Jimmy zerknął na mnie ze 3 razy. A może byłam przeczulona? Skąd miałby niby wiedzieć, przecież nawet nie wiedział czy Paddy kogoś ma, a co dopiero, że to ja. Po chwili jednak okazało się, że nie byłam przeczulona, bo Jimmy mówi: „pytałem lewą stronę publiczności, to teraz spytam prawą” i podszedł wprost do mnie. Spytał, co bym chciała usłyszeć i podstawił mi mikrofon. Spojrzałam prędko zlęknionym wzrokiem na Patricka, który sam stał zdziwiony, ale kiwnął głową, więc weszłam w dialog z Jimmym.

O: „Well…”
JV: „Please don’t choose Paddy’s song, don’t…” – zaczął się wygłupiać.
O: „Don’t worry, I won’t. I would like to hear “Wasting all my time” because of your voice and because of the guitar but I don’t know who plays it.”
JV: “Yeeaaah, you chose my song, thank you, thank you girl…” – Jimmy wygłupiał się dalej, a ja stałam jak sparaliżowana – „It’s Paddy, who plays the guitar but I think he remembers it, don’t you Paddy?”
P: “Yep, no problem.” – uśmiechnął się tajemniczo patrząc na mnie, to w końcu i ja się uśmiechnęłam.

Jimmy podziękował i wrócił na swoje miejsce. W trakcie tej piosenki zerkał na mnie parę razy. Patrick podszedł do niego z gitarą i na refrenie śpiewali razem do mikrofonu. To było porażająco piękne. Bałam się, że fani mi się za bardzo przyjrzeli i będą potem problemy. Wiedziałam też, że Jimmy nic o mnie nie wie i że wybrał mnie przypadkiem. Po koncercie jak się żegnali i kłaniali, to Patrick tak ładnie na mnie spojrzał, aż mnie ścisnęło. Byliśmy umówieni w hotelu. Pomyślałam, że pewnie mu się zejdzie dłużej, więc napisałam, żeby na spokojnie wszystko ogarnął, nie spieszył się i że idę na spacer po plaży. Miałam w sobie dużo emocji, chciałam się uspokoić przed spotkaniem, odetchnąć, ale było trudno. Zadzwonił do mnie półtorej godziny po koncercie, że właśnie zmierza na plażę. Wytłumaczyłam mu, gdzie jestem i gdy po 15 min ujrzałam go idącego w moją stronę pobiegłam naprzeciw. Rozłożył ramiona, w które wpadłam z impetem, zaczął mną kręcić w kółko, zdążyłam powiedzieć „Patrick, you were amazing, concert was so great, I have so much feelings inside”, gdy przewróciliśmy się, a raczej Patrick nas przewrócił na piasek. Śmiałam się i trajkotałam o koncercie póki mi nie przerwał pytaniem.

P: „Ola, a co będzie naszym skarbem?”
O: „Proszę?”
P: „Skarbem! Jak w Twoim śnie! Nie kojarzy Ci się sytuacja?”
O: „A no tak. Kojarzy mi się.”
I nie czekając na jego ruch przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Tak pięknie pachniał, był czuły i delikatny. W momencie, gdy wplótł rękę w moje włosy zakręciło mi się w głowie. Czułam się szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa. W końcu ja przerwałam, bo brakowało mi tchu.

O: „Patrick, stop, I can’t breathe.”
P: „Ja też. Czy tak właśnie było w Twoim śnie?” – cały czas leżeliśmy na piasku, a on spoglądał na mnie z góry.
O: „Nie do końca tak, ale podobnie. Tu nie było skarbu.”
P: „Nie ma skarbu, ale jest niespodzianka.”
O: „Niespodzianka? Teraz? No nie żartuj!”
P: „Nie żartuję. Ale dowody zostawiłem w hotelu, więc musisz uwierzyć mi na słowo.”
O: „No to mów, bo ciekawa jestem.”
P: „Mam jeszcze jeden bilet.”
O: „I? Na co bilet?” – uśmiechnął się łobuzersko.
P: „Na samolot. Mam bilet na samolot z Barcelony do Warszawy na moje nazwisko. Wracam z Tobą.”
O: „Co? Jak to? Lecisz ze mną do Warszawy?” – usiadłam z wrażenia i on też się podniósł.
P: „Tak. I będziemy mieli trochę czasu dla siebie tylko pewnie znowu będziesz niewyspana.”
O: „Trochę, to znaczy ile? No mówże!”
P: „I to jest największa niespodzianka, bo zostaję cały tydzień.”
O: „Tydzień?” – oczy mi się rozjaśniły – „Nie żartujesz?”
P: „Nie żartuję. Samolot mam w poniedziałek z samego rana.”
O: „Aaaaaaa…” – zrobiłam mój stały okrzyk radości, zarzuciłam mu ręce na szyję i zrobiłam CMOK w policzki, czoło i usta.
P: „Niiiiice.” – powiedział – „I nawet ten sam hotel zarezerwowałem.”
O: „Wow! To naprawdę super niespodzianka. Zawsze będziesz mi takie robił?”
P: „Pewnie! Kiedy tylko nadarzy się okazja. Chociaż Jimmy chyba zrobił dzisiaj największą.”
O: „O rany, myślałam, że tam padnę. Patrzę na Ciebie, a Ty sam zdziwiony.”
P: „No! Ale dobrze sobie poradziłaś, bo zawsze lepiej tak niż ukrywać, to by było bardziej podejrzane.”
O: „Dokładnie, zgadza się, ale stresa miałam niezłego.”

Patrick zaziewał, widać było, że jest zmęczony, więc zaproponowałam powrót. Napomknęłam, że nie zapomniał jednak słów do „An Angel”. Roześmiał się tak mocno, że aż przystanęłam. Ja tego nie zauważyłam, ale pomylił się w „One more song”. Na balkonie spotkaliśmy się tylko na chwilę, na wieczornego buziaka i na pokazanie dowodów niespodzianki.

9 komentarzy:

  1. "Please don’t choose Paddy’s song, don’t" No ale dlaczego Jimmy, dlaczego? I tak wiadomo, czyje są najlepsze. :P Chociaż te Jima w sumie też lubię, ale chyba bym Nanana wybrała, jakoś bardziej do mnie przemawia, ale przecież nie mnie oceniać :P No i fajnie, że z nią do Polski wraca, romans widać kwitnie, i bardzo się z tego cieszę. W ogóle tak mi się jakoś fajnie ciepło po tym rozdziale zrobiło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A dlaczego zawsze Paddy:) stwierdził by Jimmy, a Paddy na tych koncertach to tak mało go było i pewnie nie chciał :)
    Miał czas to i mógł polecieć do Polski :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nanana i tak pewnie śpiewali, a Ola nie myślała wtedy o piosenkach tylko o tym, dlaczego Jimmy pyta akurat ją jak są tysiące innych dziewczyn. Była pewna, że to przez tę czerwoną sukienkę, bo wiedziała, że Paddy z Jimmym nie rozmawiał.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ares qui :D i Padd ojeeeeeeej!
    powiedzcie mi proszę czy będą pełne imiona, czy jednak cały czas skróty :D <3 powrót do Polski, zaskoczenie

    OdpowiedzUsuń
  5. Będą skróty, bo mamy tak przygotowany cały materiał..
    Jest to prosty szyfr od imion ludzi, albo np. dwie literki jesli jest więcej imion na dana literkę np. A- Ani i Ag- Angelo :)
    Mam nadzieję, ze dasz radę wierzę w Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ares Qui, prawda? :) :) :)

    Dżaga, jak rozmawiają dwie osoby, to jest najpierw napisane jakie to osoby, więc literki są proste do rozszyfrowania. Dasz radę, ja również w Ciebie wierzę!

    OdpowiedzUsuń
  7. a spoko kwestia przyzwyczajenia nie bede miala wyjscia ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Juz wyobraziłam sobie siebie, jak Jimbo podchodzi do mnie na koncercie z mikrofonem, ja w czerwonej kiecy w 1 rzedzie, Jimmy jak młody Bóg mowi wybierz mnie, wybierz moją piosenkę! Aj! :DD

    OdpowiedzUsuń